John B.

Krok 3 – John B.

Krok 3 AA: Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, takiego jak go pojmowaliśmy. j Krok 3: Zobowiązałem się do poszukiwania, uważnego słuchania i, jeśli to możliwe, do działania zgodnie z sugestiami innych osób, które żyją w trzeźwości.

Krok 3
Krok 3

Nowo pojawiające się: uczciwość i początki pokory umacniały moje zobowiązanie do niepicia. W obu przypadkach, moja wola była wzmocniana przez sugestie i doświadczenia dwóch sponsorów. Ich własne przykłady trzeźwości były dowodem, który pomógł mi odsunąć na bok wątpliwości dotyczące ewentualnego, przyszłego sukcesu. Żaden z dwóch pierwszych Kroków nie wymagał ode mnie zasadniczych zmian dotyczących systemu wartości. Nie musiałem na nowo wymyślać uczciwości, musiałem jedynie pozwolić, aby się ponownie pojawiła. Po wielu latach gry w koszykówkę wiedziałem też, co to jest pokora. Te dwie pozytywne cechy rosły teraz w siłę, a pragnienie picia nigdy nie było słabsze.

Z perspektywy czasu, po 35 latach trzeźwego życia bez boskiej interwencji, jestem zdumiony, że brzmienie Kroku 3. nie spowodowało mojej ucieczki z AA, gdzie pieprz rośnie w roku 1980. Gdy 1984 roku, gdy znów szukałem pomocy, pojawiła się odpowiedź. Brzmienie Kroków i treści zawarte w literaturze AA nie miały nic wspólnego z moimi powrotami na mitingi po każdym zapiciu. Mocą, która mnie pociągała była przyjaźń i koleżeństwo okazywane mi przez członków AA. W tamtym momencie cała moja wiedza o alkoholizmie pochodziła z 15-dniowego, opartego na programie 12 Kroków, epizodu leczenia w 1980 roku oraz ze sporadycznej obecności na mityngach AA. Jedyni trzeźwi alkoholicy, których znałem, byli we Wspólnocie AA. Uciekać? Ale dokąd?

Dygresja Autora.

Pozwolę sobie na dygresję. Czytelnik powinien pamiętać, że mówię o roku 1984 (nie chodzi tu o Georga Orwella). Fałszywe byłoby twierdzenie, że leczenie alkoholizmu nie było dostępne w latach 80. Wręcz przeciwnie – było dość powszechne. Komercyjne programy leczenia wręcz rozkwitały w całym kraju. Szczegółowy ich opis można znaleźć w książce Williama White’a – „Slaying the Dragon: The History of Addiction Treatment and Recovery in America”. Chodzi mi o to, że prawie każdy z tych programów czerpał z AA. W trakcie 15-dniowej terapii, w stanie Indiana, co tydzień sprowadzano na spotkania dwóch spikerów z AA, wolontariusze zabierali nas na lokalne mitingi, a dodatkowo, w samym ośrodku odwykowym odbywały się dwa mityngi AA tygodniowo. Główną kwalifikacją kierownika ośrodka było to, że był trzeźwy dzięki Wspólnocie. W tamtych czasach, poza rzadkimi wyjątkami, droga do wyzdrowienia wiodła wyłącznie przez AA. W 1984 r. ja i tacy jak ja agnostycy, stanęliśmy przed wyzwaniem, w jaki sposób sprawić, aby AA pomagało nam poprzez przyjaźń, wsparcie, koleżeństwo, a nie przez dosłowne stosowanie się do nakazów w zawartych w Krokach. By działało pomimo tych nakazów. Tutaj, w Kroku 3., pojawiła się dodatkowo bezpośrednia konfrontacja z Bogiem AA.

Powrót do zdrowia.

Mój powrót do zdrowia jednak postępował. Sam to czułem i inni to widzieli. Niemniej, alkoholik taki jak ja, wciąż musi radzić sobie z egotyzmem, arogancją, egoizmem, skłonnością do opierania się głównie na własnej woli. Ugruntowane, silne przekonania nie zmienią się same, a zostawione bez zmian niszczą wszelkie szanse na trwałą trzeźwość. Jak mogłem zaaklimatyzować się we Wspólnocie AA, jak znaleźć własną niszę, nie angażując w to Boga? Droga którą wybrałem, polegała na użyciu słów samego Billa Wilsona, potwierdzających możliwość agnostycznego podejścia do programu 12 Kroków oraz na poszukiwaniu informacji na ten temat w literaturze poza oficjalnymi publikacjami AA.

Słowo „Bóg”.

Jestem w pełni świadomy tego, że słowo Bóg, pisane wielką literą, występuje powszechnie w tekstach AA i większość alkoholików, których znam, wierzy, że odnosi się ono do nadludzkiej istoty – wszechmocnej, wszechwiedzącej i wszechobecnej. Literatura AA wzmacnia tego typu myślenie. To, z czego wielu „starszych” nie zdaje sobie sprawy lub wydaje się to ignorować, jest fakt, że ta sama literatura pozwala sceptykom na znaczną swobodę w definiowaniu Boga „tak jak ja to rozumiemy”, który to zwrot jest moją interpretacją wyrażenia: „tak jak Go pojmowaliśmy”. Jeden z moich dwóch sponsorów zalecił, abym przestudiował rozdział „My Agnostycy” w Wielkiej Księdze. Zrobiłem to, lecz uważam, że ten tekst jest po prostu niemądry, przypomina to, co słyszałem jako młodzieniec w namiotach wędrownych kaznodziei.

B. Wilson zapewnia czytelnika, że poprzez staranne poszukiwanie „świadomość wiary z pewnością do was przyjdzie” (Big Book, s. 55). Rzeczywiście, przyszła do mnie świadomość, ale czegoś wręcz przeciwnego.

(Jak powiedziała jedna kobieta z USA: „Moje przebudzenie duchowe polegało na tym, że zaakceptowałam swój agnostycyzm i przestałam poszukiwać nadprzyrodzonych, pozaziemskich mocy”., dop. tłumacza)

Zacząłem rozumieć, że moja siła wyższa wynika z dobrej jakości relacji osobistych. Ta humanistyczna moc od samego początku służyła mi skutecznie. Obecnie jest silniejsza niż kiedykolwiek. Jeśli chodzi o humanizm, polecam każdemu przeczytanie pozycji „Afirmacja Humanizmu – Zbiór Zasad”, opracowanej przez Paula Kurtza. To świetny punkt wyjścia do tego by stać się w pełni człowiekiem.

Sytuacja ludzi zdrowiejących z alkoholizmu jest dziś zdecydowanie lepsza od tej którą zastałem 40 lat temu. Co zmieniło się w podejściu do procesu trzeźwienia teraz, w porównaniu z opcjami, które mialem latem 1980 r.? Oczywiście pojawił się internet i witryny takie jak AA Agnostica, AA Beyond Belief i inne. Te potężne media spowodowały, że my agnostycy nie jesteśmy już sami, głos naszej mniejszości stał się słyszalny. Strona AA Agnostica ma obecnie (sierpień 2019r.).

2 030 stałych subskrybentów, AA Beyond Belief jest równie lub nawet bardziej popularna. Nic takiego nie istniało w latach 80-tych.

Pełno Boga.

Jedyna książka do codziennych medytacji, którą znałem w tamtym czasie to „24 godziny na dobę”, wydana przez Hazelden. Czytając ją, czułem się tak, jakbym studiował Biblię. W 1986 Hazelden wydał „Touchstones”, książkę do medytacji dla mężczyzn. Niewielka poprawa w porównaniu z „24-godziny …”, ale wciąż bardzo pobożna. Np. tekst na 4 sierpnia, dzień mojego ostatniego drinka mówi: „… bądź otwarty na uzdrawiające moce Boga”. Około 1990 r. Wspólnota AA poczuła biznes i weszła do branży medytacyjnej, publikując książeczkę „Codzienne Refleksje”; niestety, Boga jest w niej jeszcze więcej.

Ci z nas, którzy rozpoczęli zdrowienie w roku 2019, mają możliwość ucieczki przed takimi rzeczami. Mój egzemplarz refleksji dla agnostyków, „Beyond Belief” (Poza Wiarą), autorstwa Joe C., jest trochę zniszczony i „ozdobiony” wieloma osobistymi wpisami. Kiedy powiedziałem sponsorowi, że niezbyt podoba mi się brzmienie Kroku 3., powiedział, żebym się tym nie przejmował i zajrzał do książki: „The Little Book”, autorstwa niejakiego Rogera C. Wszystkie Kroki zostały tam przeredagowane przez agnostyków, świeckich członków AA, obdarzonych zdolnością krytycznego i praktycznego spojrzenia. Niesamowite! Do diabła, może zrobię własną wersję?

Trzeźwe życie poza AA.

Co więcej, jedna z wyżej wspomnianych stron internetowych wspomniała o nowej książce, „Staying Sober Without God”, Jeffreya Munna. Pełno jest w niej sugestii dotyczących zmiany sposobu myślenia i działania w celu wyjścia z uzależnienia. Najwyraźniej autor nie jest mędrcem, który najpierw bierze pieniądze, a następnie mówi klientowi, aby poszedł do AA. Coraz więcej dowiadywałem się o trzeźwym życiu ze źródeł spoza AA. Im więcej tego było, tym bardziej patrzyłem na Wielką Księgę jak na zbiór anachronizmów.

Mój punkt widzenia zmienił się, korzystam teraz z nowych możliwości i źródeł wiedzy. Niemniej jednak, wiem, że odłączenie się od AA nie byłoby dla mnie dobre. Ciągle potrzebuję Wspólnoty.

John B.

Krok 3. Przeczytajcie też o innych Krokach AA w interpretacji Johna B. Zaglądnijcie na stronę Agnostiki.