Przyznać się do bycia alkoholikiem czy nie?
Czy warto opowiadać innym ludziom spoza AA o swojej chorobie? Kiedy tak, a kiedy nie? Od roku często zadaje sobie te pytania i nie otrzymałem na nie jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony są tradycje AA, które mówią, że muszę zawsze zachować osobistą anonimowość wobec pracy, radia i filmu. Z drugiej strony jestem ja – Michał alkoholik chcący opowiedzieć swoją historię w swoim imieniu, a nie w imieniu AA. Niemniej wspólnota AA stanowi nieodzowną częścią mojego życia.
Przyznać się, czy nie? Raz na jakiś czas najdzie mnie ochota napisania na portalu społecznościowym, jakim jest Facebook, swoją historię. Zazwyczaj pojawia się to w momencie, kiedy przeczytam w prasie artykuł dot. choroby alkoholowej znanej postaci lub obejrzę program w telewizji pt. „Ocaleni”. Historie i doświadczenia ludzi o różnych poglądach, o różnym wykształceniu, o różnych statusach społecznych, z różnych stron świata dają mi energię do życia w trzeźwości. Ja także dzielę się swoimi doświadczeniami, co wpływa na mnie terapeutycznie i (mam nadzieje choć w części) pomaga drugiej osobie. Tylko doświadczeniami dzielę się wewnątrz wspólnoty AA. Dlaczego nie opisać swojej historii poza AA? Zawsze pod wpływem emocji nachodzą mnie te myśli: „napiszę artykuł i będzie fajnie”. Do tej pory, gdy toczę wewnętrzną walkę czy napisać coś czy nie podpytuję się bliskich mi osób, czy powinienem to zrobić, czy jednak nie. Zawsze dostaję odpowiedź „nie”.
Pytanie po co chcę się podzielić znajomym w Internecie o swojej chorobie? Dla lajków? Jest to wartość dla mnie terapeutyczna? Może ktoś przeczyta i podejmie decyzje i zaprzestanie picia? Po części na każde z zadanych pytań mógłbym odpowiedzieć twierdząco i nic w tym nie byłoby złego, gdyż intencja jest szczera a lajki to skutek uboczny.
Przyznać się do bycia alkoholikiem czy nie?
W tym momencie pojawia się ze strony bliskich kluczowe pytanie, na które ja nie znam odpowiedzi, a one znają. Czy jestem gotowy na Internetowy hejt, jaki może na mnie spłynąć? Czytając komentarze pod artykułami osób uzależnionych od alkoholu, którzy podzielili się swoją historią około 90% komentarzy jest pozytywnych i budujących. Niestety 10% jest negatywnych i takie 10% komentarzy także mogłoby się pojawić pod moim postem. Czy jestem na to gotowy? Czy nie spowoduje to u mnie odwrotnego skutku niż ten, który sobie założyłem? Ja twardziel gruboskórny alkoholik sobie poradzę, przecież nic mnie nie rusza. Tylko czy ta „udawana” gruboskórność nie była jednym z powodów do picia? Twierdząca odpowiedź na to pytanie utwierdza mnie, że w Internecie nie warto, żebym dzielił się tą częścią mojego życia.
W przypadku pytań twarzą w twarz o powód niepicia sprawa ma się zupełnie inaczej. W tym przypadku na pytanie „dlaczego nie pijesz?” odpowiadam tak samo „bo jestem po odwyku i terapii” nadając ton wypowiedzi: pół żartem, pół serio. Reakcje na moją odpowiedź są zazwyczaj dwie, które mają jedną część wspólną tj. niedowierzanie, Towarzyszą temu pytania pomocnicze „poważnie?”, „naprawdę?”. Pierwszą reakcją jest danie sobie spokoju i niedrążenie tematu, natomiast drugą reakcją jest ciekawość, podziw i chęć dowiedzenia się czegoś więcej. W momencie, gdy ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej opowiadam o swoim życiu tyle, na ile mam w danej chwili ochotę. Zarówno w pierwszej i drugiej reakcji osiągam jeden główny cel: nikt mnie więcej nie namawia do picia, natomiast wartością dodaną drugiej może być to, że mój rozmówca osiągając w przyszłości swoje dno przypomni sobie Michała alkoholika, który trochę na odczepnego odpowiedział „bo jestem po odwyku i terapii”.
Przyznać się do bycia alkoholikiem czy nie?
Mimo obaw dotyczących negatywnych reakcji otoczenia na przyznanie się do bycia uzależnionym od alkoholu, nie spotkałem się z nimi. Często towarzyszy temu niedowierzanie, że ja alkoholikiem? Taka wydawałoby się ogarnięta, wykształcona, mądra osoba realizująca się zawodowo, sportowo cały czas rozwijająca się? A jednak taki ja właśnie jestem alkoholikiem. Ta choroba nie kieruje się statusem społecznym czy wykształceniem. Tylko jak każda inna atakuje słabe jednostki lub takie, które pozwoliły sobie przez błędy innych na chwilę słabości.
Z obserwacji i doświadczenia wiem, że obce osoby lub świeżo poznane lepiej reagują na moje niepicie i dają sobie spokój z próbami „podchodów” do wspólnego napicia się alkoholu. Gorzej jest z osobami, z którymi jestem bliżej, które są śmielsze w komentarzach i które z pretensją w głosie wypowiadają słynne „ze mną się nie napijesz?” I to jest w tym smutne, że często od obcej osoby można otrzymać więcej wsparcia i zrozumienia niż od bliskich.
Przyznać się do bycia alkoholikiem czy nie? Przeczytaj też inne artykuły tego Autora oraz inną stronę poświęconą agnostykom i ateistom.