Historie

ZMIANY U ALKOHOLIKA NA 4 ROCZNICĘ TRZEŹWIENIA

Mam na imię Michał i jestem alkoholikiem. Mówi się w AA, że nie wystarczy zachować abstynencję, żeby trzeźwieć i żyć w tej trzeźwości. Często mawia się, że należy nad sobą pracować, gdyż wtedy mamy szansę powrócić do normalności (czymkolwiek by ona nie była).

U alkoholika - 4 rocznica trzezwienia

U Alkoholika głównym przykładem pracy na sobą (o innym nie słyszałem) jest program zdrowienia. To 12 kroków proponowanych przez Wspólnotę Anonimowych Alkoholików. Słyszałem komentarze osób, które uważały, że nie znają osób, które „przerobiły” uczciwie program i by zapiły. Ja znam takie osoby. Oznacza to, że nie byłyby uczciwe wobec siebie, idąc ścieżką proponowaną przez AA? Natomiast osobiście znam osoby, których nie ma we Wspólnocie i są trzeźwe. Ja sam na dzień dzisiejszy nie „przerabiałem” programu 12 kroków. Również nie zapiłem od momentu podjęcia decyzji o zaprzestaniu picia. Życie we Wspólnocie AA powoduje, że chcąc nie chcąc poznaje się tajniki 12 kroków, ale nie oznacza to, że się ten program „robiło”.

Od zawsze mówię, że to, że nie zabijam i nie cudzołożę, nie oznacza, że żyję zgodnie z dekalogiem. Tylko jest to zbieg okoliczności, że moje wartości są tożsame z tą książką. Uważam, że moje wypowiedzi na mityngach można podpiąć pod 12 krok. Jeżeli zauważę swój błąd i naprawię go lub zauważę swoje wady charakteru i będę próbował się ich pozbyć, to żyje zgodnie z kolejnymi trzema krokami. Samo podjęcie decyzji o zaprzestaniu picia i uświadomienie sobie, że alkohol rujnuje moje życie jest nieświadomym rozpoczęciem realizacji pierwszego kroku programu, z którym świadomie mam zamiar poznać z wybranym przez siebie Sponsorem.

Odkąd żyję w trzeźwości przez ostatnie 4 lata, moje życie zmieniło się diametralnie. Znaczna część zmian pojawiła się naturalnie, gdy odzyskałem władzę nad swoją świadomością. Wraz z jej odzyskaniem zacząłem świadomą pracę nad swoim rozwojem osobistym zarówno w życiu osobistym, jak i życiu zawodowym.

Co się zmieniło?

Będąc w związku partnerskim z moją narzeczoną stałem się osobą, na której można polegać i która jest dla niej oparciem. Zarówno ona jak i ja zyskaliśmy stabilność. Nie musimy żyć na tykającej bombie, która w każdej chwili może wybuchnąć i przez alkohol wszelkie plany mogą ulec zniszczeniu. Można ze mną porozmawiać na coraz więcej tematów i są to rozmowy merytoryczne poparte sensownymi argumentami, a nie dziwnymi pijanymi emocjami. Idąc do restauracji, do teatru, na koncert, na imprezę, jadąc na wakacje zarówno moja narzeczona jak i ja nie musimy obawiać się, że coś „odwalę” i przyniosę w najlepszym wypadku wstyd sobie i jej.

Z ciekawostek, dzień po jednym z koncertów postanowiłem zaprzestać picia. A teraz chodzę na koncerty słuchać i przeżywać muzykę, a nie się upić. Potrafię bawić się na imprezach bez alkoholu, co ciekawsze tańczę na nich bez alkoholu. Jak mi to wychodzi? Różnie, ale najważniejsze, że czerpię z tego przyjemność.

Wraz z biegiem mojego trzeźwego życia, nastąpiły u mnie zmiany światopoglądowe. Moje życie nie polega już na znalezieniu się w miejscu i zrobieniu wszystkiego, by się napić. Moje życie ma sens. Inaczej patrzę na otaczające mnie otoczenie. Będąc na wakacjach czy to w kraju, czy za granicą czerpię przyjemność i energię z otaczającej mnie przyrody, zachwycając się jej pięknem. Lubię wychodzić z domu do kina, teatru, na koncert, do restauracji. Weekend jest po to, żeby odpocząć zarówno leniuchując w łóżku jak i aktywnie np. w górach, a nie po to, żeby pić od piątku do niedzieli.

Tolerancja

Zacząłem lubić ludzi, szanować i tolerować ich zdanie, poglądy i odmienność. Za czasów picia jak i w początkowej fazie trzeźwienia moje radykalne spojrzenie na świat nie przyjmowało innego zdania czy poglądu na najmniej istotne zdanie. Na przykłąd: czy lepsza jest pepsi czy coca cola, a co dopiero na poważne tematy. Tolerować to nie znaczy zgadzać się z czyimś zdaniem czy odmiennością. Najważniejsze dla mnie jest to, żebym ja zrozumiał, dlaczego ktoś ma inne podejście do życia, czy tematu i odwrotnie. Ja też mam prawo myśleć i żyć inaczej.

Stałem się mobilny. Lata temu główną przyczyną, kiedy nie mogłem prowadzić samochodu był alkohol. Kac mi w tym nie przeszkadzał, natomiast prowadzenie pod wpływem nie było moją domeną. Na kacu co innego. Od 4 lat praktycznie nie było przypadku braku mobilności o każdej porze dnia i nocy. Alkohol nie jest już przeszkodą.

Na podstawie trzeźwych lat, zdobywanej wiedzy i doświadczeń stałem się bardziej pewny siebie i świadomy swojej wartości. Jest to naturalna pewność siebie, a nie podnoszone sztucznie ego za pomocą alkoholu. Znam swoją wartość, co pozwoliło mi m. in. w życiu zawodowym awansować ze stanowiska Księgowego na stanowisko Głównego Księgowego, mającego realny wpływ na decyzje zapadające w firmie, w której pracuje.

Jestem człowiekiem coraz bardziej świadomy swoich wad. Niektóre z nich wyeliminowałem, niektóre z nich są w trakcie eliminacji, a o niektórych z nich wiem, że są i wiem, że muszę nad nimi pracować. Będąc czynnym alkoholikiem uważałem, że wad nie mam, a jeżeli ktoś uważa inaczej to jego problem, nie mój.

Porażka?

Nie uważam swojego pijanego życia za porażkę. Każda decyzja, którą podejmowałem w przeszłości doprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Staram się wyciągać wnioski z każdego doświadczenia z mojego życia. Te pozytywne pielęgnuje i powielam, a z tych negatywnych staram się czerpać naukę na przyszłość. Nie twierdzę, że tylko ostatnie 4 lata wykreowały mnie. Zdobyłem wiedzę w szkole i na studiach, zdobywałem doświadczenie w różnych miejscach pracy, poznałem osoby, od których do teraz czerpię inspirację, mimo, że piłem.

Uważam, że moja trzeźwość jest wspólną zasługą wielu osób i tylko osób. W głównej mierze jest to moja zasługa. To moje życie i nikt inny za mnie go nie przeżyje. Nie mniej nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem bez mojej narzeczonej, dzięki której podjąłem decyzję o zaprzestaniu picia, która jest ze mną i wspiera mnie na każdym kroku. Nie udałoby mi się żyć w trzeźwości bez terapii, AA i jej członkom. To dzięki Wspólnocie mogę czerpać wiedzę i doświadczenia z okresu trzeźwości i wiem, że nie jestem sam w swojej chorobie.

Każdy jest inny

Wszyscy jesteśmy różni i każdy a nas ma swoją historię (zarówno osoba będąca we Wspólnocie, czy też ktoś spoza Wspólnoty) i z każdej historii można wziąć coś dobrego dla siebie. Każda osoba wspierająca mnie bezpośrednio czy pośrednio, poczynając od rodziny, przyjaciółki czy znajomych pokazuje mi, że mój los nie jest im obojętny i życie w trzeźwości jest warte wszystkich poświęceń.

Wiadomy jest fakt, że alkoholikiem jest się całe życie i wystarczy jeden kieliszek, żeby stracić wszystko, co budowałem przez ostatnie 4 lata. Jestem tego świadomy. Dlatego też świadomie się rozwijam i świadomie chcę poznać program 12 kroków.

Kieruję się dewizą zasłyszaną na jednym z mityngów, że trzeźwe życie musi smakować. Mi ono smakuje i nie zamierzam go zamienić na stare życie.

Od moderatora: normalnie jubilatom życzy się „sto lat”. W naszej Wspólnocie jednak życzy się „jednego dnia”. I tego Ci Michał właśnie życzę: kolejnego, jednego dnia w przeżytego w trzeźwości. Serdecznie Ci gratuluję nie tylko samej abstynecji, ale i widocznej zmiany na lepsze w Twoim życiu. Dziękuję Ci też za tekst dla naszej stronyBogdan z Opola