Artykuły

Nie Musisz Wierzyć w Cuda

Steve T. jest trzeźwy od 1980 roku. Czasami określa siebie jako ateistę, czasami jako agnostyka. Kiedyś prawie odszedł z AA, bo przeszkadzała mu jej religijność. Pozostał jednak i wykształcił w sobie filozofię, która pozwoliła mu być głęboko zaangażowanym w służbę Wspólnocie, a jednocześnie trzymać się z dala od przekonań religijnych. Steve był australijskim Powiernikiem Służby Ogólnej i Delegatem na WSM – Mityng Służb Światowych. Jest na emeryturze i żyje szczęśliwie ze swoją, poślubioną 48 lat temu, żoną. Mają troje dzieci i czworo wnucząt.

Wierzyć w cuda. Na swoim pierwszym mityngu AA w Sydney, w Australii skrzywiłem się widząc słowo „Bóg” na banerach i planszach wiszących na ścianach. Co by było, pomyślałem, gdyby moi koledzy z uniwersytetu zobaczyli mnie tutaj? Wyobraziłem sobie, jak chichoczą. Ale myśl, że AA może być religijna, nie martwiła mnie zbytnio. Byłem przekonany, że religia jest dla ludzi o słabych umysłach. Jako nastolatek odrzuciłem ją jako nonsensowny przesąd. Na mityngu zaś, byłem tylko po to, by usłyszeć kilka rad dotyczących kontrolowanego picia, które zamierzałem niebawem wprowadzić w życie.

Widziałem niektóre ankiety przeprowadzone w Australii, dotyczące członków AA, które mówiły, że od 42 do 44 procent z nich zachowało trzeźwość od pierwszego mityngu. To wciąż mnie zadziwia. Potrzebowałem około 200 mityngów i 15 miesięcy, zanim udało mi się przestać pić. W tym czasie robiłem wszystko, co mi powiedziano. Dołączyłem do grupy, znalazłem sponsora, czytałem literaturę i starałem się być dobrym członkiem AA. Ale zapijałem najdalej po tygodniu. Zacząłem dostrzegać, że wiele osób z dłuższą trzeźwością mówi o znaczeniu siły wyższej w ich życiu.

Co robić w takim razie? Może powinienem poszukać jakiejś religii? Zacząłem chodzić do kościoła. Czułem się dziwnie, ale spróbowałem uwierzyć w Boga. Na szczęście nadal miałem mądrego psychologa, tego który wcześniej skierował mnie do AA. Od razu zobaczył, że moja nowo odkrywana religijność przysparza mi problemów. „Starasz się uwierzyć w Boga, prawda?”, zapytał mnie któregoś dnia. „Tak”, powiedziałem, „na pewno tak. Jestem zdecydowany to zrobić”. Westchnął i powiedział: „Ale staranie się, abyś uwierzył, pokazuje, że nie wierzysz, prawda?”

Zajęło to trochę czasu, ale w końcu uznanie tej prawdy było nieuniknione.

„Spójrz na Drugi Krok” – powiedział sponsor – nie mówi: „Zacisnęliśmy zęby, zacisnęliśmy pięści i wreszcie udało się uwierzyć”, prawda? Nie, napisane jest: „uwierzyliśmy”. „Dlatego delikatnie zgłębiaj problem wiary i bądź otwarty. Wybierz rozsądnych, tolerancyjnych członków AA i porozmawiaj z nimi. Czytaj książki porównujące różne religie i przede wszystkim zachowaj otwarty umysł”.

Nie Musisz Wierzyć w Cuda

To była dobra rada. Porzuciłem determinację, że musi to być religia chrześcijańska, zerkałem na różne wyznania i filozofie. Szczególnie zainteresowałem się taoizmem, starożytną chińską religią i filozofią życia. Maksymy Lao Tzu dały mi wiele do myślenia, zmalał ciężar jaźni, który hamował mój postęp. „Prawda nie zawsze jest piękna, a piękne słowa nie zawsze są prawdą.” „Jeśli spróbujesz to zmienić, zrujnujesz to. Spróbuj to zatrzymać, a to stracisz”, „Mądry człowiek to ten, który wie, czego nie wie”.

Im dalej podążałem tą ścieżką, tym bardziej uświadamiałem sobie, że dla mnie siła wyższa jest po prostu sposobem działania świata. Im bardziej rozumiem, jak działa świat, jak płynie bez moich wysiłków, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że moim powołaniem jest harmonijne zsynchronizowanie się tym przepływem. Zamiast zmieniać go po swojemu, uczę się akceptować świat, taki jaki jest. Odkryłem, że Kroki mogę z łatwością rozumieć w ten sposób. Przerabianie Kroku Trzeciego staje się wtedy procesem uczenia się, jak iść z prądem. Oznacza zadawanie sobie pytania, w jaki sposób mogę zharmonizować ze światem, tzn. z zastaną konkretną sytuacją? Co powinienem w danym momencie zrobić? Zawsze gdy zadaję to pytanie odpowiedź okazuje się oczywista. Wiem, co należy zrobić. To jest mój sposób na modlitwę, na pytanie o wolę siły wyższej wobec mnie i moc do jej spełnienia.

Jednak ciagle miałem wiele wątpliwości, co do tej nowej „teologii”. Obawiałem się, że wyjdzie na jaw, że to słabo przemyślane bzdury.

Kilka lat temu przeczytałem kilka ciekawych, poświęconych historii, książek Roberta Harrisa. Np. „Konklawe”. Jak nazwa wskazuje, tematem był wybór papieża. Z pewnością nie była to moja zwykła lektura, ale od razu poczułem, że to wiarygodny autor i że książka będzie wciągająca. Fabuła okazała się złożona i przekonująca, a spisek i intrygi kardynałów, ekscytujące. Głównym bohaterem był dobry, uczciwy kardynał, rozdarty między licznymi konfliktami etycznymi. Fascynujące było dla mnie to, że wszystkie jego religijne wątpliwości i dylematy mogłem porównać z moimi, świeckimi. Nasze myślenie było, niemal pod każdym względem, podobne. Czytanie tej książki było prawdziwym odkryciem. Okazało się, że moje patrzenie na świat jest tak samo praktyczne i użyteczne jak oficjalnie uznana teologia. I, że nie muszę wierzyć w anioły, cuda czy religijne przeistoczenia.

Australia jest znacznie mniej religijnym krajem niż Stany Zjednoczone. W naszym ostatnim spisie ludności ponad 30 procent ludzi stwierdziło, że nie ma związków z żadnym wyznaniem religijnym. W Stanach jest to tylko 18 procent. Nawet jednak, gdy ludzie mówią, że należą do jakiegoś ugrupowania religijnego, to poziom ich zaangażowania jest niski. Wielokrotnie, uczestnicząc w mityngach AA, określam siebie jako ateistę lub agnostyka. Nigdy nie było takiej sytuacji, aby ktoś mnie krytykował z tego powodu i próbował wykazać błąd w moich przekonaniach czy zachowaniu. (Ja, natomiast, spotkałem się z tego rodzaju krytyką, dop. tłumacza)

Ze swej strony, staram się nie dyskredytować moich religijnych przyjaciół i szanuję ich punkt widzenia.

Staram się pamiętać, że są mądrzejsi ludzie ode mnie, którzy wierzą w religijnego Boga, i że jest też wielu mądrych, którzy nie wierzą. Czuję się dobrze z moim wyobrażeniem siły większej ode mnie. W końcu, utrzymuje mnie ono w trzeźwości od 40 lat.

Martwi mnie to, że wielu ludzi rzuca krótkie spojrzenie na AA i mówi: „Przepraszam, to nie dla mnie, nie jestem religijny”. Odstrasza ich myśl, że AA to kolejna grupa religijna i nie ma ona im nic do zaoferowania. Co za okropne marnotrawstwo. My, wszyscy członkowie AA, religijni i niereligijni, powinnismy pokazać im, że tak nie jest.

Dwa komentarze pod artykułem Steva T.

„Świetny esej, dzięki. Kiedy przyszedłem do AA, nie tak dawno temu, wypróbowałem wersję poszukiwania religii pod tytułem: „Fake It ’til You Make It”, czyli „Udawaj że wierzysz, zanim naprawdę uwierzysz”. Ale po chwili wyglądało to już tak: „Udawaj, że wierzysz, dopóki jeszcze możesz znieść to udawanie”. Miałem wielkie szczęście, uratowali mnie trzeźwi ateiści i niektórzy wierzący, którzy wskazali mi tych trzeźwych ateistów. Postanowiłem, że nie będę więcej przypisywał moich postępów niewidzialnemu mistrzowi. Wiedziałem, że to, co zrobiłem, poprawiło moje samopoczucie, pozwoliło mi dojrzeć emocjonalnie i żyć szczęśliwie bez alkoholu. Od dzieciństwa jestem ateistą. Trzeźwość, choć wydaje się cudem, jest wynikiem własnych decyzji, ciężkiej pracy, a przede wszystkim cierpliwej pomocy przyjaciół z AA. Tak jak pisze Steve T. – nie musisz wierzyć w cuda.” Dan L.

„Zacząłem trzeźwieć w 1969 r. Od początku określałem się jako ateista i rozglądałem się w AA za ludźmi o podobnych poglądach. Po jednym z pierwszych mityngów jakiś mężczyzna podszedł do mnie i powiedział, że nie tylko jest również ateistą, ale właśnie postanowił odejść z AA, ponieważ nie ma tu innych niewierzących w Boga. Jednak został i wkrótce była nas niewielka grupa, ateistów, agnostyków i wolnomyślicieli. Myślę, że ludzie powinni wiedzieć, że trzeźwość nie wymaga Boga, siły wyższej, modlitwy ani cudów”. Doc

Nie Musisz Wierzyć w Cuda – Tłumaczenie amatorskie, zrobione za zgodą administratora strony AA Agnostica. Czytaj inne tłumaczenia.