John B.

Krok 1 – John B.

Krok 1 AAPrzyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem. Mój Krok 1: Zdałem sobie sprawę z tego, że spożywanie alkoholu znacznie upośledza moją zdolność do realizacji wszystkich życiowych aspiracji.

Krok Pierwszy

Krok pierwszy łączy prostotę z bezwzględną uczciwością. Aby rozpocząć przygodę z trzeźwością musiałem jedynie podjąć decyzję, przyznać się do czegoś. Trudno było zaprzeczyć, że doszedłem do punktu w którym straciłem zdolność oparcia się przymusowi picia. Wybór ilości oraz częstotliwości spożywania trunków nie należał już do mnie.

Oto jak zaczynała się większość moich dni.

Byliśmy właścicielami restauracji i baru w wiejskiej części stanu Indiana, którymi ja zarządzałem. Mam na myśli naprawdę wiejski klimat – pola kukurydzy, soji, hodowle trzody oraz farmy mleczne. Doświadczeni pijacy wiedzą, że standardowy kieliszek to 2 uncje (ok. 60ml), z „białą linią” na poziomie 1 uncji. O 6 rano napełniałem taki kieliszek whisky do białej linii, dodawałem trochę miętowego schnappsa i kilka gorzkich kropli żołądkowych, wypijałem na raz, po czym popijałem czarną kawą. Trzy takie cuda w odstępie pięciu minut niwelowały irytujące kace.

Zmiana zarządzania życiem

Bez dwóch zdań moje życie potrzebowało nowego sposobu zarządzania. Cierpiałem na coś co nazywam „alkoholową uzurpacją”, formą kradzieży która ograbiła mnie ze zdolności zdroworozsądkowej oceny mojej codzienności. Alkohol grał rolę bardzo zdolnego malwersanta, a ja – alkoholik, rolę współspiskowca. Stosowałem zaprzeczenia, przerzucanie winy, udawanie ignorancji i inne taktyki tuszowania, aby ukryć straty. Nieuchronnie doszło do bankructwa, wszystko wyszło na wierzch. Nadszedł czas przyznania się do tego. Moje przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu było zmotywowane poczuciem winy i konsekwencjami wynikającymi z picia. Ale, co ważniejsze, przyznanie się oznaczało też bezwarunkowe poddanie się. Życie wyglądało ponuro.

Pierwsze doświadczenie kontaktu z AA miałem podczas programu leczenia odwykowego w 1980 roku. Do 1984 roku polegałem jednak na własnej sile woli, co doprowadzało do ciągłych nawrotów. Czułem dogłębną bezradność i beznadzieję. Te dwa uczucia, w połączeniu ze wstrętem do samego siebie, zaprowadziły mnie z powrotem do AA, gdzie spotkałem się z empatią i przyjaźnią. Co zaskakujące, zdałem sobie sprawę, że już zrobiłem Pierwszy Krok.

Cztery lata nie do końca trzezwe

Cztery lata przerywanej obecności  w AA nie spowodowały trwałej trzeźwości, ale nie były całkowitym marnotrawstwem. Widziałem radość, słyszałem śmiech, cieszyłem się z autoironicznych dowcipów i uczyłem się słuchając historii o sukcesach i porażkach. Chciałem tego, co mieli ci ludzie. Chciałem trzeźwości.

Na pierwszy rzut oka Krok Pierwszy wydaje się być czymś pomiędzy budzącym grozę, a niemożliwym dla wciąż cierpiącego alkoholika, którego poczucie własnej wartości spadło prawie do zera. Wtedy właśnie rozsądek i logika w końcu wzięły górę. Każde spotkanie AA, w którym uczestniczyłem, dawało dowody udanego powrotu do zdrowia. Jedyne co musiałem zrobić, to otworzyć umysł na możliwość, że ja również mogę odnieść sukces. Jakkolwiek nieprzyjemna może być koncepcja bezsilności, Krok Pierwszy ogranicza ją do jednej rzeczy – bezsilności wobec alkoholu. Zrobienie tej jego części wymaga tylko zobowiązania się do abstynencji.

Zgodnie z Trzecią Tradycją AA „… jedynym warunkiem członkostwa w AA jest chęć zaprzestania picia”. Jakie to proste! Cóż, może nie całkiem. Ktoś może zapytać, czy zrobienie Kroku Pierwszego rzeczywiście wymaga zobowiązania się do abstynencji? Bazując na sformułowaniu Trzeciej Tradycji myślę, że tak. Jeśli stwierdzam chęć osiągnięcia czegoś, to stwierdzenie niesie ze sobą oczywistą i bezwarunkową konieczność zaangażowania się. Wyrażone pragnienie zaprzestania picia pociąga za sobą zobowiązanie do abstynencji. Bo co innego oznacza słowo „zaprzestać” w tym kontekście?

Część druga Kroku

Druga część Kroku Pierwszego jest również ograniczoną czasowo sugestią. Nie oznacza, że my, alkoholicy, nigdy nie byliśmy zdolni do kierowania naszym życiem. Kolejność jest jasna. Moja bezsilność wobec zaburzającego percepcję działania alkoholu spowodowała niezdolność do kierowania. Mówiąc prościej, pozbądź się przyczyny, a następnie zbuduj nowy sposób funkcjonowania oparty na logice i zdrowym rozsądku. Wielokrotnie mówiono mi, że w porównaniu z życiem opartym na fikcji alkoholowej rzeczywistość nie jest taka zła. Teraz bez wątpienia wiem, że to prawda. Z perspektywy czasu rozumiem, że intensywny ból spowodowany uzależnieniem zmotywował mnie do dwóch znaczących zmian w postawie. Cztery lata ambiwalentnego podejścia do poważnego problemu alkoholizmu zostały zastąpione przekonaniem, że trzeźwość jest zarówno konieczna, jak i możliwa do osiągnięcia. Dziś te dwie zasady – konieczność zmiany i możliwość osiągnięcia celu są narzędziami, które regularnie stosuję w życiu przy podejmowaniu ważnych decyzji.

Zrobienie Kroku Pierwszego wymagało przede wszystkim uczciwości, ale sugerowało także pilną potrzebę pokory i wdzięczności. Cztery lata nieskutecznych zmagań nauczyły mnie, że poleganie na własnej woli nie było strategią prowadzącą do zwycięstwa. Bezsilność i niezdolność do kierowania życiem musiały zostać przełamane. W końcu zdałem sobie sprawę z konieczności otrzymania wsparcia z zewnątrz i stałem się za nie wdzięczny. Pomoc została mi ofiarowana, potrzebowałem tylko pokory, by ją zaakceptować.

Krok 1 został postawiony. Przeczytaj o kolejnym oraz teksty na innej stronie.