Świeckie AA

Kto podejmuje decyzje: Ja czy Bóg?

Kto podejmuje decyzje. Mam na imię Michał i jestem alkoholikiem. Jak to jest z tymi decyzjami podejmowanymi przez alkoholika? Jak podejmowanie decyzji ma się do słynnych słów często wymawianych po modlitwie o pogodę ducha: „niech się dzieje wola Twoja, nie moja”? Zakładając, że powierzyłem swoje życie i swoją wolę Bogu (jakkolwiek go pojmuję) zgodnie z założeniami kroku trzeciego „12 kroków AA”, to te słowa mają sens. No ale od początku.

Kto podejmuje decyzje? Będąc czynnym alkoholikiem i jednocześnie ateistą podejmowałem różne decyzje, które na tamten moment były tymi właściwymi (z dzisiejszego punktu widzenia nie koniecznie takie były). To ja podejmowałem decyzje, czy np. pójdę na studia. Decyzja o pójściu na studia została podjęta po namowie mojej mamy, niemniej jednak ostatecznie została podjęta przeze mnie. Decyzję o przyjęciu danej pracy także podejmowałem osobiście ja. A co w przypadku „pijanych” decyzji? Podejmowałem je ja? A może to alkohol je podejmował? Czy wypicie większej ilości kieliszków niż pierwotnie założyłem było moją decyzją? Czy to wódka ją za mnie podejmowała? A może Bóg?

Z wypowiedzi jakie można zasłyszeć na mityngach AA w większości przypadków słyszę odpowiedzi, że to właśnie bezsilność wobec alkoholu powodowała wypijanie kolejnego kieliszka, że już nie było wyboru napić się czy się nie napić. Wybór był jedyny i oczywisty: Napić się. Wolą Boga nie było napicie się, lecz wtedy nie postępowałem zgodnie z jego wolą, tylko swoją. Tak samo można odnieść się do innych przypadków, jak choćby jazda pod wpływem alkoholu. Nie chciało mi się iść kilometra do sklepu monopolowego po dodatkowe piwa, to pomyślałem, że pojadę samochodem. Jak pomyślałem tak uczyniłem. Byłem pod wpływem alkoholu ale i tak decyzja należała tylko i wyłącznie do mnie.

Kto podejmuje decyzje – dylemat?

Miałem wybór: iść czy jechać? Jak chciał Bóg? Nie wiem, ale skoro mi na to pozwolił (hipotetycznie) to albo miał to gdzieś, albo to była dobra decyzja. Tak czy inaczej wszystko co mówiłem, robiłem to były moje decyzje. W większości przypadków były to pijane decyzje, gdzie mój umysł był otumaniony przez alkohol, a moja świadomość nie ogarniała rzeczywistości. Jednak nadal to były moje decyzje, gdyż tylko i wyłącznie ja wszystkie te rzeczy robiłem i wszystkie słowa wypowiadałem.

Postanowiłem zaprzestać picia i przyjść do AA. To była moja decyzja, alkoholu, czy Boga? Czy odkąd jestem trzeźwiejącym alkoholikiem i nadal ateistą coś się zmieniło? Skoro nie mam w swoim organizmie fizycznie alkoholu, to czy te decyzje podejmuję ja czy Bóg? Czy powierzając swoją wolę i swoje życie opiece Boga jakkolwiek go rozumiem powinienem podejmować jakiekolwiek decyzje? Jeżeli tak, to jakie decyzje mam podejmować? A co jeśli moja decyzja będzie odmienna od woli Boga? Przecież nie mogę mu się sprzeciwiać, skoro powierzyłem to uwierzyłem, że Bóg chce dla mnie jak najlepiej, prawda?

Czy jak szczerze powierzę i uznam, że Bóg dobrze będzie kierował tym życiem i zapije to: A. Bóg tak chciał, B. Coś poszło nie tak? Jeżeli to ja bym wlał ten kieliszek do ust, czy może Bóg by mnie związał i sam mi ten pierwszy kieliszek wlał przy jednoczesnych moich protestach? Czy jak szczerze powierzę i uznam, że Bóg dobrze będzie kierował tym życiem i jako jedyny przeżyję spowodowanych moją szybką jazdą wypadek samochodowy, a moja rodzina zginie to: A. Bóg tak chciał, B. Coś poszło nie tak?

Kto podejmuje decyzje – odpowiedz

Ja byłem czynnym alkoholikiem i ja podejmowałem decyzje. Podejmowałem decyzje otumaniony rządzą picia i bycia pod wpływem alkoholu. Dostosowywałem swoje życie po to by się napić i czuć magiczne działanie w organizmie. To ja podjąłem decyzję o zaprzestaniu picia.

Ja na moment pisania tego artykułu jestem trzeźwiejącym alkoholikiem i jak w poprzednim przypadku to ja podejmuję wszelkie decyzje. Różnica jest taka, że podejmuję je świadomie z pełną odpowiedzialnością za te złe i za te dobre. Za złe decyzje obwiniam siebie, ale i chwalę siebie za te dobre decyzje, a nie odwrotnie – obwiniam siebie za złe decyzje (bo za słabo powierzałem), a za dobrze chwalę Boga (bo to „dzięki Bogu”).

Mam narzędzia, mam wiedzę i doświadczenie zarówno swoje jak i innych alkoholików, gdzie naszym wspólnym celem jest bycie samemu trzeźwym i pomagać innym w byciu trzeźwym. Skoro na podstawie tego wiem, jakie decyzje mam podejmować w życiu, żeby być trzeźwym, to po co mi Bóg?

Proponuję zajrzeć też na strony aaagnostica i aaforagnostics.