Artykuły

Jim Burwell

Jim Burwell. Bez Jima Burwella Wielka Księga i Wspólnota AA byłyby jeszcze bardziej religijne.

Jim Burwell – Jego wkład w działalność AA jest naprawdę znaczący, ustępuje jedynie Billowi Wilsonowi i Robertowi Smithowi. Jimowi przypisuje się przyjęcie Trzeciej Tradycji AA, w brzmieniu: „Jedynym wymogiem członkostwa jest chęć zaprzestania picia” – jak pisze Bill W. w Dwunastu Krokach i Dwunastu Tradycjach (s. 143-145).

Jim Burwell

Ponadto to Jim, wraz z Hankiem Parkhurstem, przekonali Billa do zmiany 12 Kroków na wersję bardziej „do przyjęcia” dla niewierzących. Bill pisze wręcz o bitwach w sprawie słowa Bóg w Krokach i Wielkiej Księdze w czasie, gdy były pisane. Mówi, że w Nowym Jorku AA podzieliła się na trzy frakcje, które określił jako „konserwatywna”, „liberalna ” i „radykalna”.

Konserwatyści uważali, że książka powinna być chrześcijańska w doktrynalnym znaczeniu tego słowa. Na czele tej frakcji był Fitz Mayo, syn pastora z Maryland i trzeci człowiek, który wyzdrowiał w Town Hospital po Hanku Parkhurst’cie i samym Billu.

Druga frakcja, liberałowie, nie sprzeciwiała się używaniu w książce słowa „Bóg”. Uznali, że w owym czasie większość członków już i tak wierzyła w jakiegoś Boga i dążyli do stonowania jej religijnych i chrześcijańskich treści.

Jim Burwell – frakcja trzecia

Trzecia frakcja, radykalna, składająca się z agnostyków i ateistów, kierowana przez Jima Burwella i Hanka Parkhursta, chciała usunąć „Boga” z książki.

„Ale ateiści i agnostycy, nasza radykalna lewa strona, mieli wnieść niezwykle ważny wkład. Prowadzona przez mojego przyjaciela Henry’ego (Hanka P.) i silnie wspierana przez Jima B., niedawno przybyłego handlowca, grupa ta zaczęła się rozwijać. Początkowo chcieli, aby słowo „Bóg” zostało całkowicie usunięte z księgi. Henry zaczął nawet wierzyć w jakąś „powszechną moc”, ale Jimmy wciąż nas zdumiewał, otwarcie potępiając Boga na spotkaniach. Niektórzy byli tak rozgniewani, że chcieli go wyrzucić z grupy”. (Bill W., Anonimowi Alkoholicy Wkraczają w Dojrzałość, s. 163)

Tym, czego pragnęli agnostycy była książka psychologiczna, która przyciągnie alkoholika do AA, tak by później już on sam decydował czy trzeźwieje z Bogiem czy bez. Dla grupy była to „szokująca” propozycja. Bitwa trwała prawie rok, aż do wydania i rozesłania 400 próbnych egzemplarzy ukończonego rękopisu. Bill pisze też o swojej w niej roli:

„Wciąż kłóciliśmy się o Dwanaście Kroków. Przez cały ten czas nie chciałem ustąpić, nie zmieniłbym ani jednego słowa z pierwotnego projektu, w którym konsekwentnie używałem słowa „Bóg”, a w jednym miejscu wyrażenia „na kolanach”. Modlitwa do Boga na kolanach była dla Henry’ego wielką zniewagą. Kłócił się z nami, błagał i groził. Jimmy B. go wspierał”. (Anonimowi Alkoholicy Wkraczają w Dojrzałość., s. 166-67)

Wreszcie, w ostatniej chwili, Bill częściowo ustąpił i osiągnięto kompromis. Zaowocował on czterema niezwykle ważnymi zmianami w treści 12 Kroków: Zastąpiono słowo „Bóg”, wyrażeniem „Siła większa od nas samych” w Kroku Drugim. Użyto zwrotu „Bóg tak, jak go pojmowaliśmy” w Krokach Trzecim i Jedenastym. Usunięto słowa „na kolanach” w Kroku Siódmym. Dodano zdanie „Oto kroki, które podjęliśmy, które są sugerowanym Programem Zdrowienia”, jako wprowadzenie do wszystkich Kroków, tak aby stały się one tylko sugestiami.

Potwierdzenie Billa W. – Jim Burwell miał duży wkład

Bill potwierdza wkład Jima, Hanka i innych agnostyków: „Takie były ostateczne ustępstwa na rzecz osób o małej lub żadnej wierze; to był wielki wkład naszych ateistów i agnostyków. Poszerzyli wejście do nas tak, aby wszyscy, którzy cierpią, mogli przez nie przejść, bez względu na swą wiarę lub jej brak”. (AAWD, s. 167)

Jim dołączył do raczkującej nowojorskiej grupy AA w styczniu 1938. Ostatecznie przestał pić w czerwcu 1938, pozostał trzeźwy przez 36 lat, aż do śmierci we wrześniu 1974. Jego historia osobista „Błędne koło” została opublikowana w Wielkiej Księdze w drugim, trzecim i czwartym wydaniu. Napisał pierwszą historię AA zatytułowaną „Ewolucja Anonimowych Alkoholików”, obejmującą lata 1935 do 1940. Odegrał kluczową rolę w publikacji artykułu Jacka Alexandra w 1940 roku w Saturday Evening Post. Współpracując z Fitzem Mayo, Jim założył pierwsze grupy AA w Filadelfii, Waszyngtonie i Baltimore. Po przeprowadzce na stałe do San Diego odegrał kluczową rolę w rozwoju tamtejszego AA.

Niektórzy twierdzą, że nieco później Jim B. „złagodniał” w swoim ateizmie, ale według założyciela AA w Cleveland, Clarence’a Snydera: „… pozostał niezachwiany w swoich poglądach przez całe życie i propagował tę szczególną [nie-boską] odmianę AA, wszędzie gdziekolwiek się udał”. (Jak to działa: Historia Clarence’a H. Snydera i wczesnych dni Anonimowych Alkoholików w Cleveland, Ohio, s. 107)

Jim Burwell pisze do Grapevine

Mając 30 lat trzeźwości Jim, napisał artykuł do magazynu Grapevine w maju 1968 r., w którym pisał: „Stopniowo zacząłem wierzyć, że pojęcia Bóg i Dobro (God, Good) są synonimami i odnajdziemy je w każdym z nas”. Słowa Jima są uderzająco podobne do humanistycznych haseł, takich jak: „Po co masz wierzyć w Boga? Po prostu bądź dobry ze względu na samo dobro” lub „Humanizm to idea, że ​​możesz być dobry bez wiary w Boga”. Interesujące, bo w pewnym sensie humanizm zaczyna się tam, gdzie kończy się ateizm. W przeciwieństwie do ateizmu humanizm zajmuje się przede wszystkim etyką, a nie debatą na temat istnienia Boga. Może Jim wyewoluował w świeckiego humanistę? Być może, podobnie jak on, inni niewierzący i wierzący mogą znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia utożsamiając pojęcia Boga i dobra?

W każdym razie wiadomo, że Jim przez całe życie pozostał ateistą, niezależnie od ewolucji jego etycznej filozofii życiowej. Nigdy nie uwierzył w istnienie nadprzyrodzonego Boga.

Kontrowersje wokół jego ateizmu wydają się wynikać z jego jedynej wpadki, sześć miesięcy po tym, jak dołączył do AA. Przedtem zwalczał agresywnie jakąkolwiek wiarę, później się zmienił. Zdał sobie sprawę, że potrzebuje grupy, aby zachować trzeźwość, a grupa była przeciwko niemu, ponieważ otwarcie atakował jej przekonania. Więc Jim „złagodniał”, mówił, że „jego zamknięty umysł trochę się otworzył”. Zrozumiał, że jeśli chce by grupa go przyjęła, byłoby mądrzej, gdyby przestał kwestionować poglądy jej członków. Później zobaczył, że niektórym alkoholikom wiara pomaga uzyskać trzeźwość. To, co nie było przydatne dla niego, najwyraźniej im się przydawało. Mawiał: „Kim jestem, by mówić, co jest dla nich dobre?”

Jim Burwell a tolerancja

Czy ta zmieniona postawa Jima, aby stać się bardziej tolerancyjnym wobec wierzących, powstrzymała go przed argumentowaniem przeciwko używaniu słowa „Bóg” w Wielkiej Księdze? Nie. Od czerwca 1938 do kwietnia 1939 bezlitośnie i zaciekle walczył w tej sprawie. Kiedy wchodził w spory z wierzącymi w swojej grupie, zważał jednak by szanować ich przekonania i zaprzestać agresywnego występowania przeciwko Bogu. Pamiętał, że wiara w moce nadprzyrodzone jest dla wielu niezwykle ważnym elementem trzeźwości, a kłótnie religijne tylko zaostrzają podziały. Jego historia jest znana większości agnostyków, ateistów i wolnomyślicieli w AA.

Z drugiej strony, dla agnostyków, ateistów i wolnomyślicieli frustrujące, a niestety często spotykane, są próby ich „nawracania” na wiarę. Wierzący członkowie AA nie szanują braku wiary u innych. Co prawda, grupy nie organizują już spotkań modlitewnych na temat tego, co zrobić z niewierzącymi, jak to było w przypadku Jima (zob. artykuł Jima w Grapevine!). To jednak powszechne jest twierdzenie, że wiara w Boga jest koniecznym elementem trzeźwości.

Może byłoby inaczej gdyby więcej członków AA znało historię i wiedziało jak wiele było od początku powstania AA kontrowersji wokół tej idei? Byli tacy, jak Bill i Bob, którzy uważali, że wiara w Boga jest niezbędna. Byli jednak też inni, tacy jak Jim i Hank, którzy twierdzili, że to grupa, nie Bóg, jest ich siłą wyższą, a każdy alkoholik ma prawo „trzeźwieć z Bogiem lub bez Boga, tak jak sam uważa”.

To niezwykłe, że ludzie tacy jak Jim i Hank byli w stanie osiągnąć tak wiele w tych wczesnych latach AA, biorąc pod uwagę bardzo religijny klimat tamtego czasu. Utorowali drogę temu, co dzieje się teraz – szybko rosnącej populacji agnostyków, ateistów i wolnomyślicieli, którzy domagają się należnego im miejsca w AA.

Linda R.

Dwa z wielu komentarzy pod artykułem:

Bob K. – „Jimmy B. przeniósł się do Filadelfii w lutym 1940 roku, aby podjąć nową pracę. Filadelfia wkrótce miała swoją grupę AA, która zwróciła uwagę doktora A. Weise Hammera. Hammer był wybitnym chirurgiem i miał prominentnych przyjaciół. Podzielił się swoim ogromnym entuzjazmem dla AA z sędzią Curtisem Bokiem, jednym z właścicieli firmy wydającej tygodnik Saturday Evening Post. Bok zamówił u Jacka Alexandra artykuł, który doprowadził do niesamowitego wzrostu liczby członków AA. Ilość AA wzrosła z 2 do 8 tys. w ciągu ostatnich 10 miesięcy 1941 roku.”

Mike B. – „Dlaczego członkowie AA, w tym niewierzący, mówią o ateistach i agnostykach jako o radykalnym skrzydle AA? To tak, jakby uznać, że to my odbiegamy od normy, a normą są ludzie otumanieni Biblią. Jesteśmy tacy, za jakich się uważamy i jak o sobie myślimy. Ja myślę, że bez wątpienia to my jesteśmy normalni, a wierzący w Boga to osoby nielogiczne, dogmatyczne, radykalne i rozczarowane doczesnym życiem. To tylko moja prywatna opinia, ale musiałem to powiedzieć!”

Tłumaczenie za zgodą administratora portalu AA Agnostica.