Zdrowiejący alkoholicy w związkach
Zdrowiejący Alkoholicy. Niezdolność do budowania prawdziwego związku partnerskiego
Zdrowiejący alkoholicy. Byłem we wczesnym okresie trzeźwienia, kiedy moja żona i ja stanęliśmy na rozdrożu. Po prostu nie byłem wystarczająco zdrowy, żeby tworzyć z nią funkcjonalny związek. Wiedziałem, że to ja jestem problemem, a nie ona. W literaturze AA Bill zawarł stwierdzenie o alkoholikach, które jest precyzyjnym opisem mojej dysfunkcji. To była moja rzeczywistość, odkąd tylko sięgam pamięcią:
„Podstawowym faktem, którego nie dostrzegamy, jest nasza całkowita niezdolność do stworzenia prawdziwego partnerstwa z drugą istotą ludzką”. [Dwanaście kroków i dwanaście tradycji – strona 53, Krok Czwarty]
Pogląd mojej terapeutki
Odmówiłem znalezienia sponsora i pracy nad krokami. Zamiast tego znalazłem terapeutę. Zacząłem spotykać się z Liz na sesjach indywidualnych. Po pewnym czasie uznała, że korzystne byłoby dla mnie przyjrzenie się moim wzorcom relacji w terapii grupowej. Zgodziłem się, ponieważ ją lubiłem i ufałem jej.
Grupa spotykała się raz w tygodniu na dwie godziny. Składała się z alkoholików, uzależnionych, współuzależnionych i kilku osób z zaburzeniami odżywiania.
Pewnego dnia rozmawialiśmy o związkach w czasie trzeźwienia. Liz wypowiedziała zdanie o osobach, które zmagają się z jakimkolwiek rodzajem uzależnienia. A to, co powiedziała, wprawiło mnie w osłupienie!
„Uzależnienie jest substytutem związku”.
W tym jednym zdaniu opisała historię mojego życia! Od dzieciństwa byłem w intymnym związku z substancjami i zachowaniami uzależniającymi.
Cukier i kompulsywne objadanie się
Jako samotna kobieta, moja mama musiała pójść do pracy. Stanęła przed trudną decyzją oddania mnie pod opiekę – gdy miałem osiemnaście miesięcy zostałem umieszczony w placówce opiekuńczej. Moje dzieciństwo upłynęło w zimnej atmosferze rodziny zastępczej. Wkrótce zacząłem się objadać, aby zastąpić miłość, której pragnąłem od mojej matki. Cukier stał się moim pierwszym narkotykiem z wyboru.
Pewien psychoterapeuta powiedział mi kiedyś, że moje uzależnienie od jedzenia i słodyczy było zachowaniem kompensacyjnym. Liz miała rację w swojej ocenie. Mój związek z jedzeniem był pierwszym i jedynym znaczącym związkiem w moim życiu.
Zaburzenia odżywiania jako moja zastępcza matka, były bardzo pierwotne i głębokie. Kiedy wszedłem na drogę zdrowienia, początkowo łatwo było mi odstawić alkohol i narkotyki. Jedzenie i cukier to była inna historia. Zmagałem się z tym przez długi czas.
Potwór, który zaczął żyć własnym życiem
Kiedy byłem nastolatkiem, mój związek z jedzeniem przerodził się w bulimię. Do bulimii doszły samookaleczenia. Te zachowania były sposobem nastolatka na wyrażenie bólu i wściekłości.
Moja biologiczna matka była fizycznie niedostępna. Moja przybrana matka była niedostępna emocjonalnie. Czułem się odrzucony i emocjonalnie opuszczony. Na szczęście, samookaleczanie i bulimia nie trwały zbyt długo.
Uzależnienie chemiczne
Wkrótce zostały zastąpione przez najdłuższy i najbardziej intymny związek, jaki kiedykolwiek miałem. We wczesnym okresie dojrzewania stałem się alkoholikiem i narkomanem. To było małżeństwo, które trwało dwadzieścia lat, aż do mojego pierwszego mityngu AA.
Moje uzależnienie od alkoholu i narkotyków zastąpiło każdy rodzaj bliskości czy intymności z drugim człowiekiem. Tak długo, jak miałem pieniądze, nigdy mnie nie zawiodło. W odróżnieniu do mojej matki biologicznej i matki przybranej, alkohol i narkotyki były zawsze na miejscu, gotowe zaspokoić moje potrzeby.
Kuracja geograficzna
W wieku dwudziestu kilku lat uciekłem za granicę, gdzie poznałem moją pierwszą żonę. Początkowo nie chodziło o miłość, ale o przetrwanie. Musiałem uciec z Londynu, gdzie uzależnienie powoli mnie wykańczało. Nie jestem dumny z tego, że wykorzystałem moją żonę do ucieczki. Dziś rozumiem, że zachowywałem się tak, bo byłem chory, a nie zły. Ożeniłem się z alkoholiczką i narkomanką – to oczywiste, sam przecież taki byłem.
Nasze małżeństwo było chaotycznym ciągiem picia, ćpania i przemocy. Za każdym razem, gdy sprawy wymykały się spod kontroli, obwiniałam otoczenie. Najpierw problemem był Londyn, a teraz Norwegia. Wróciliśmy do Wielkiej Brytanii i poszliśmy na nasz pierwszy mityng. Naszym pierwszym czystym i trzeźwym dniem był 15 maja 1984 roku.
Wybór życia
Po wielu latach wpadek w AA, musiałem poważnie podejść do programu. Wiedziałem, że umrę, jeśli nie zacznę być ze sobą szczery. Wielka Księga AA stwierdza:
„Samolubstwo – egocentryzm! To, jak sądzimy, jest korzeniem naszych kłopotów” [WK Rozdział piąty „Jak to działa” str. 62]
Ja z pewnością nie byłem wyjątkiem, zwłaszcza w moim małżeństwie. Stało się jasne, że używałem mojej żony w taki sam sposób, w jaki używałem alkoholu i narkotyków. Jej zadaniem było naprawianie mnie i ratowanie z mojej wewnętrznej pustki. Pomagała mi złagodzić samotność i izolację związaną z czynnym uzależnieniem.
Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale ona była moim lekarstwem. W rzeczywistości, dopóki nie przeszedłem przez Kroki, wszystkie moje dziewczyny były tylko moimi pigułkami. Później odkryłem, że to było moje współuzależnienie – kolejny aspekt mojej choroby duchowej.
Odrzucenie 12 Kroków
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem 12 Kroków, byłem przerażony. Bóg i Siła Wyższa były wspomniane w sześciu z nich. Moja przybrana matka była bardzo religijna, a ja chodziłem do katolickiej szkoły z internatem prowadzonej przez księży. Moje wczesne doświadczenia z religią nie były pozytywne. Od najmłodszych lat miałem urazę do mojego ówczesnego wyobrażenia Boga. Kiedy byłem nowicjuszem i po raz pierwszy zobaczyłem 12 kroków, Bóg i Siła Wyższa znaczyły to samo.
W Wielkiej Księdze AA przeczytałem, że aby wyzdrowieć z alkoholizmu, trzeba być uczciwym, otwartym i gorliwym. To było kompletne moje przeciwieństwo. Byłem nieuczciwy, zamknięty w sobie i samowolny. 12 Kroków było dla mnie jakimś quasi-religijnym nonsensem! Mam szczęście, że mój stosunek do 12 Kroków nie skończył się tragicznie. Jedyną rzeczą, którą zrobiłem dobrze, było to, że ciągle wracałem!
“I did it my way” /”Zrobiłem to po swojemu” (Frank Sinatra)
Codziennie chodziłem na mityngi, ale ideę pracy nad krokami ze sponsorem traktowałem z przymrużeniem oka. Moją życiową misją było poczucie się lepiej we własnej skórze, a środkiem do tego miały być związki, kariera i pieniądze. Z perspektywy czasu widać, że byłem całkowicie uzależniony od tego, co postrzegałem jako zewnętrzny sukces. Wewnątrz byłem w rozsypce! Moje poczucie własnej wartości było wciąż bardzo kruche, ponieważ nie miałem relacji z samym sobą.
Podobnie jak alkohol i narkotyki, ludzie, miejsca i rzeczy miały mi pomóc poczuć się lepiej ze sobą. Z powodu mojej samowoli, zawsze przychodził dzień, kiedy niszczyłem swoje postępy kolejnym zapiciem. Wtedy, jak zawsze, doznawałem uczucia rozczarowania i porażki. Bolesny ból wewnętrznej pustki powracał i rzucał mnie na kolana w trzeźwość.
Współuzależnienie
Poszedłem na moje pierwsze spotkanie AA w 1984 roku. Moim błędem było zainwestowanie wszystkich wysiłków w terapię, a nie w kroki. Nie traktowałem poważnie programu aż do momentu, gdy minęło trzynaście lat.
W tym czasie przechodziłem z jednego związku w drugi. Mogę mówić tylko za siebie, ale każdy z nich był współuzależniony i dysfunkcyjny. Moje relacje z kobietami były takie same jak moje uzależnienie od alkoholu i narkotyków.
Używałem ich do zaspokojenia mojego nienasyconego głodu i samotności.
Jestem pewien, że wiele z moich współuzależnionych dziewczyn używało mnie w ten sam sposób. Żaden z tych związków nie był oparty na prawdziwej miłości. Naszym głównym celem było uczynienie naszej pustki bardziej znośną. Jak mogła istnieć jakakolwiek prawdziwa szczerość czy uczciwość, skoro oboje mieliśmy tak samolubne i egoistyczne zamiary?
Związek z samym sobą
Po ponad dekadzie zapić w AA, moje źle ukształtowane alkoholowe ego załamało się. Tego dnia zdałem sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy: nie miałem żadnych skutecznych rozwiązań, które uczyniłyby moje życie szczęśliwszym i łatwiejszym do zarządzania. Czy mogło to być spowodowane tym, że zawsze starałem się czuć lepiej ze sobą poprzez zewnętrzną gratyfikację?
Moje poczucie własnej wartości było uzależnione od seksu, związków, władzy i pieniędzy. Te zewnętrzne „plastry” były tymczasowe. Na krótko pomagały mi poczuć się lepiej we własnej skórze. Ludzie w AA deklarowali: „Wyzdrowienie to wewnętrzna praca”!
Czy to może być prawda? Była tylko jedna rzecz, której nie zrobiłem przez wszystkie moje lata w AA. Nadszedł czas, abym wszedł do środka. 12 Kroków pozwoliło mi w końcu uczciwie zmierzyć się z samym sobą. Jakie były „przyczyny i warunki” (BB „Jak to działa” s.64) mojego nieszczęścia; zarówno po pijanemu jak i na trzeźwo?
Waga sponsorowania
Mój obecny sponsor powiedział mi kiedyś: związek między sponsorem a sponsorowanym może być dla alkoholika pierwszym doświadczeniem uczciwej relacji. Przechodząc z nim przez kolejne kroki, nauczyłem się, czym w ogóle jest uczciwość. Z moją historią nie miałem o tym pojęcia.
Nie poznałbym prawdy o niczym, nawet gdybym się o nią przewrócił! Na początku szczerość nie przychodziła mi łatwo. Musiałem się jej nauczyć, jak nowego języka. Mój sponsor i 12 Kroków poprowadziły mnie ku prawdzie. Prawda rzeczywiście mnie wyzwoliła!
Uczciwość, której nauczyłem się od mojego sponsora i programu, była najlepszą inwestycją, jaką kiedykolwiek poczyniłem. Stworzyła fundament dla postępów, jakie zrobiłem we wszystkich moich przyszłych związkach, zarówno romantycznych, jak i platonicznych.
Dar największy z wszystkich
Po tak wielu latach zapić w AA jestem wdzięczny, że w końcu otrzymałem Dar Desperacji (Gift Of Desperation – akronim od GOD, czyli BÓG). Zacząłem prosić o pomoc od mojej nowej wyższej siły (Group Of Drunks kolejny akronim od GOD) zacząłem zdrowieć. Po raz pierwszy w moim życiu, poprzez bezwarunkowe poddanie się krokowi pierwszemu, zacząłem podążać za Dobrym Uporządkowanym Kierunkiem (Good Orderly Direction – Tez akronim od GOD). Zacząłem stawiać czoła wadom charakteru, które zawsze sprawiały, że moje życie było kompletnie nie do opanowania.
Carl Jung, jeden z największych psychiatrów i terapeutów na świecie, dokonał doniosłego odkrycia. Było ono bardzo istotne dla mojej własnej podróży. Powiedział, że człowiek nigdy nie może stać się w pełni sobą, póki nie zmierzy się z tym, co nazwał „cieniem własnej osobowości” (‘Shadow self’). To były moje wady napędzane przez ego. Moją najbardziej rażącą skazą była moja niezdolność do bycia uczciwym.
Kroki pomogły mi to zrobić. Pomogły mi zmierzyć się z samym sobą i z moją przeszłością. Musiałem stawić czoła wszystkim moim urazom i lękom i uporać się z nimi. Musiałem przyznać, że mój sposób postrzegania siebie i mojej historii był całkowicie zniekształcony przez mój alkoholizm. Innym określeniem choroby alkoholowej jest „choroba percepcji”.
Kwestionując moje wyobrażenia, połączyłem się z prawdziwym sobą. Moje autentyczne „ja” było więzione przez moje źle ukształtowane ego przez bardzo długi czas. Praca, którą wykonałem z moim sponsorem dała mi największy dar ze wszystkich – dar samego siebie. Przez wszystkie moje uzależnienia szukałem więzi z moim prawdziwym „ja”. Cóż za niespodzianka! Aby znaleźć tę więź, musiałem patrzeć do wewnątrz, a nie na zewnątrz.
Dar 12 Kroków
Mam obecnie 67 lat. Od sześciu lat jestem w najdłuższym i najszczęśliwszym związku partnerskim, jaki kiedykolwiek miałem. Jest to mój pierwszy zdrowy i funkcjonalny związek. Zawdzięczam ten dar mojemu sponsorowi. Przeprowadził mnie przez kolejne kroki w sposób przyjazny dla agnostyków.
Zawsze uważałem, że miłość to dobry seks. Jako uzdrowiony alkoholik odkryłem sekret udanego związku; takiego, który sprawdza się w moim przypadku. Teraz w pełni akceptuję fakt, że mój alkoholizm reaguje tylko na duchowe rozwiązanie.
Jeśli moje związki mają mieć jakąkolwiek szansę na powodzenie, muszą być oparte na duchowych zasadach. Są to uczciwość, prawość i szczerość. To nowo odkryte zalety charakteru, które pomagają mojej partnerce i mnie wspólnie wzrastać duchowo.
Dr Bob Smith
Trzy miesiące przed swoją śmiercią w 1950 roku dr Bob przemawiał na międzynarodowej konwencji AA w Chicago. Powiedział, że dwie podstawowe zasady programu AA to miłość i służba.
Jeśli będę o tym pamiętał w moim związku, jestem przekonany, że razem, ja i moja partnerka, będziemy zmierzać ku starości i obietnicy „szczęśliwego przeznaczenia”. (Ostatni akapit rozdziału jedenastego w Wielkiej Księdze: „Wizja dla ciebie” s.164)
Mój alkoholizm był tylko małą częścią mojej choroby duchowej. Oprócz wszystkich innych moich uzależnień, dysfunkcyjne, współzależne związki były tylko kolejnym symptomem. Przekonałem się, że cierpię na umysłową i emocjonalną chorobę, która wydaje się reagować tylko na duchowe rozwiązanie.
Dowiedziałem sie w AA, że duchowe rozbudzenie, niekoniecznie musi być oparte na wiarze w Bogu. Byłem dotknięty ta wewnętrzna duchowa próżnia już od dzieciństwa. Wiele lat zanim sięgnąłem po pierwszego drinka.
We wspólnocie Andy F
email: aaforagnostics@gmail.com