AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań
AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań. Trafiłem do AA tuż przed moimi trzydziestymi urodzinami, wiedząc, że AA jest jedną z najbardziej skutecznych organizacji, która pomaga milionom ludzi na całym świecie pokonać uzależnienie od alkoholu.Martwiłem się jednak, że w moim przypadku program Wspólnoty nie zadziała, ponieważ jestem zdeklarowanym ateistą. Otrzymałem tradycyjne katolickie wykształcenie, ale w wieku szesnastu lat uświadomiłem sobie, że intelektualnie nie jestem w stanie zaakceptować istnienia wszechmogącego bóstwa, które mogłoby ingerować w moje życie.
Pracowałem zawodowo z ludźmi, obarczonymi problemem alkoholowym, uzależnionymi od narkotyków i cierpiącymi na schorzenia psychiczne, a więc dużo wiedziałem na temat teorii uzależnień. Oczywiście, cała ta wiedza nie sprawiła, że przestałem pić, zatem stanąłem przed wielkim dylematem. Wiedziałem o AA i rozpaczliwie pragnąłem otrzymać pomoc, ale byłem wewnętrznie rozdarty, bo wiedziałem, że nie jestem w stanie zaakceptować głównej zasady AA – znalezienia Boga, tak jak go rozumiem i uznać go za moją Siłę Wyższą. Stanowczo wykluczam możliwość uwierzenia w Boga, który pokieruje moim życiem, jeśli tylko będę się do niego modlił.
Uznałem również za nielogiczne, że otrzymam pomoc, jeśli dostosuję się do wskazówek AA, wtedy gdy miliardy innych ludzi z alkoholizmem lub niezliczonymi innymi problemami nadal cierpieliby lub umierali, bo nie dołączyli do Wspólnoty z powodu ich osobistych przekonań. Tych samych, które leżą u podstaw mojego odrzucenia wszelkiego rodzaju bóstw osobowych.
AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań…
Tak więc, jako nowicjusz byłem rozdarty, a w tamtych czasach nie mieliśmy jeszcze żadnych mitingów dla agnostyków, ateistów i wolnomyślicieli, abym miał dokąd udać się po wsparcie lub wskazówki.
Miałem jednak szczęście, bo poznałem człowieka, który skontaktował się ze mną za pośrednictwem biura telefonicznego. Miał on też zostać moim pierwszym sponsorem i był wobec mnie niezwykle cierpliwy i pełen szacunku, lecz przede wszystkim nauczył mnie bardzo ważnej lekcji, którą staram się przekazać nowicjuszom. Jest nią fakt, że dla nas priorytetem numer jeden jest pozostanie we Wspólnocie wystarczająco długo, aby nasz umysł mógł się oczyścić i otworzyć do tego stopnia, aż będzie mógł zając się programem w sposób dla nas zrozumiały i zaakceptować uniwersalne prawdy w nim zawarte. Prawdy, które są większe niż raczej restrykcyjny i paternalistyczny język, który nasza literatura i zwyczaje sugerowałyby w pierwszym czytaniu.
Oznacza to oczywiście, że musimy odłożyć wszystko inne i skoncentrować się na budowaniu solidnych fundamentów trzeźwości już na samym początku. Musimy zatem trzymać się z daleka od pierwszego kieliszka, chodzić na spotkania i próbować udzielać się tak bardzo, jak to tylko możliwe, aż – jako pierwszy krok do zmiany naszej postawy i podejścia do życia – poczujemy się komfortowo, będąc uczciwymi wobec siebie i innych.
AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań…
Po ciężkim początku, posłuchałem tej rady i przez pierwszy rok skupiałem się na jak największej liczbie mitingów, wykonując tyle służb, ile mogłem (to jest absolutnie bezcenne doświadczenie) i zacząłem słuchać innych niesamowitych członków Wspólnoty, którzy pokazali mi o co chodzi w życiu i dali mi głębszy wgląd w ludzką kondycję.
Myślę, że ważne jest, aby podkreślać tę kwestię. Dołączyłem do Wspólnoty z silnym poczuciem wstydu, wyrzutami sumienia, poczuciem winy i zażenowaniem, co ostatecznie doprowadziło mnie do niskiej samooceny. Wraz z nadejściem pierwszych dni trzeźwości te negatywne uczucia stopniowo zastępowało poczucie własnej wartości, współczucia dla innych, bezinteresowności w działaniu i większej samooceny. Mocno wierzę, że wypracowanie w sobie tych nowych cech po latach destrukcyjnego picia jest jednym z głównych powodów, dla których AA odnosi tak wielki sukces.
Co ciekawe, jeśli nawet nie robimy nic innego, jak tylko trzymamy się z dala od pierwszego kieliszka i przychodzimy na mitingi – samo to może przynieść nam ogromne korzyści. Jednakże, gdy zaczynamy przyglądać się programowi, to zaczynamy rozumieć to, co nas motywuje, nad czym chcielibyśmy popracować aby poprawić nasze życie w różnych jego obszarach, a także i lepiej rozumiemy sam program, który działa dla nas.
AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań…
Teraz, prawie trzydzieści pięć lat później, z radością stwierdzam, że w moim przypadku to podejście okazało się skuteczne. Od czasu, gdy stałem się trzeźwy, doświadczyłem niesamowitych i ekscytujących wzlotów w życiu, a także przeżywałem wielkie osobiste dramaty, których nie możemy uniknąć, gdy stajemy się coraz starsi – ale wszystkie te wydarzenia przeżyłem bez obsesji picia.
Pozostaję więc wiecznie wdzięczny Wspólnocie za przywrócenie mi życia i poprawę jego jakości. Często podkreślam, że moje spostrzeżenia i krytyka AA zawsze muszą być konstruktywne, abyśmy mogli dotrzeć do jak największej liczby alkoholików i pomoc im przestać pić i odzyskać swoje życie.
Jestem przekonany, że należy zachęcać ludzi do tego, aby opracowywać i dostosowywać program do każdej konkretnej osoby pracującej ze sponsorem, zamiast upierać się, że istnieje tylko jeden właściwy sposób napisania programu. Większość nowicjuszy odnosi takie wrażenie, co często oznacza, że nie wracają na mitingi.
W ostatnich dniach wielkim smutkiem i gniewem napawa mnie skandaliczny fakt, że tak wielu nowicjuszy nie zostaje w naszych salkach na tyle długo, aby wytrzeźwieć. Podczas naszego Spotkania Wolnych Myślicieli w Londynie co tydzień słyszymy o tym, że ten stan rzeczy związany jest z problemem, jaki mają ludzie XXI wieku z koncepcją Boga.
Dlatego, moim zdaniem, musimy znaleźć sposób na unowocześnienie naszego języka i podejścia w ten sposób, aby Wspólnota była bardziej przyjazna dla wszystkich nowicjuszy, bez pomniejszenia uniwersalnych prawd zawartych w programie.
AA bez narzucania swoich poglądów i przekonań…
Oto dlaczego tak bardzo się cieszę, że ruch agnostyków, ateistów i wolnomyślicieli naprawdę zaczyna się teraz rozwijać. Nadszedł nasz czas: na całym świecie pojawiają się nowe grupy. Muszę podkreślić, że grupy te nie powinno się postrzegać jako zagrożenia dla Wspólnoty, lecz raczej jako jej uzupełnienie i próbę uatrakcyjnienia, jaką możemy zaoferować wciąż jeszcze cierpiącym alkoholikom. Jak powtarzamy w Deklaracji Odpowiedzialności: Gdy ktokolwiek gdziekolwiek potrzebuje pomocy, chcę aby napotkał wyciągniętą ku niemu pomocną dłoń AA i za to jestem odpowiedzialny.
Z tej właśnie racji mamy obowiązek bycia przyjaznymi i otwartymi dla wszystkich, z tej właśnie racji nie powinniśmy stawiać przeszkód na drodze nowicjusza. W ten sposób możemy ocalić czyjeś życie i uchronić alkoholika i jego rodzinę od nieopisanych cierpień. Jestem przekonany, iż jest to nagroda, o którą warto walczyć dla przyszłych pokoleń.
Myślę, że podejście, które wyznaję i praktykuję, najlepiej opisuje Wprowadzenie, które czytamy na początku mitingów naszej londyńskiej grupy wolnomyślicieli: „Celem naszego spotkania jest pomoc tym z nas, którzy nie zgadzają się z koncepcją boga, w znalezieniu drogi wyzdrowienia z alkoholizmu. Na naszym mitingu są mile widziani wszyscy, bez względu na ich duchowe przekonania lub brak wiary.Anonimowi Alkoholicy nie wymagają, abyś w coś wierzył. Naszym jedynym celem jest przekonać cierpiących alkoholików, że mogą znaleźć trzeźwość w AA bez konieczności akceptowania przekonań innych osób lub zaprzeczania swoim własnym przekonaniom”.
Cyril
Jak ktoś woli oryginał…lub inne teksty po angielsku