Wyzwania związane ze zdrowieniem na programie 12-Krokowym w odniesieniu do agnostyków
Pójście na pierwszy mityng AA w wieku trzydziestu lat było najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Od pierwszego spotkania pokochałem Wspólnotę. Byłem kimś, kto żył na marginesie społeczeństwa; samotny, odizolowany przez lata picia. Nagle znalazłem się w społeczności ludzi takich jak ja. Na mityngach mówili otwarcie jak ja się czułem przez całe życie. W końcu znalazłem swoje plemię. To było jak powrót do domu.
Wyzwania. Dorastałem w izolacji i nigdy nie miałem prawdziwej rodziny, do której czułbym przynależność. Niemal z dnia na dzień moi koledzy alkoholicy stali się tą właśnie rodziną, której mi brakowało. Na tym blogu przedstawię powody, dla których nie mogłem uwierzyć w Boga. Dlaczego nie mogłem „zrobić” tych Kroków? Jakie wyższe moce działały na mnie, a których natura nie była boska?
Po wstąpieniu do Wspólnoty zacząłem codziennie chodzić na mityngi, czasami nawet dwa razy dziennie. Zasugerowano, żebym został aktywnym członkiem AA. Dokładnie tak zrobiłem. Na początku, gdy wytrzeźwiałem, moje życie było bardzo chaotyczne i niemożliwe do zarządzania. Byłem bezrobotny, więc mogłem chodzić na wiele spotkań.
Minęło trochę czasu, zanim alkoholowa mgła opadła. Kiedy to się stało, zacząłem dostrzegać w AA rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Większość moich kolegów miała sponsorów i pracowała nad programem. Nie wiedziałem nawet, co oznacza wyrażenie „praca z programem”. Przez długi czas byłem oszołomiony. Naprawdę wierzyłem, że powrót do zdrowia to po prostu niepicie i chodzenie na spotkania.
Wyzwania – Agnostyczna reakcja na 12 Kroków.
Zacząłem zwracać uwagę na to, co było napisane na planszach wiszących w salach mityngowych. Na jednej było to 12 Kroków, a na drugiej 12 Tradycji. Zacząłem czytać Kroki. Kiedy doszedłem do drugiego i trzeciego, moje serce zamarło. Zacząłem się zastanawiać, czy AA to właściwe miejsce dla mnie?
W Kroku drugim jest mowa o Sile Wyższej, a w kroku trzecim o Bogu. „Co Bóg ma wspólnego z niepiciem, pomyślałem? Brzmiało to absurdalnie i wprawiło mnie w oszołomienie. W dzieciństwie odrzuciłem ideę Boga i nie chciałem mieć nic wspólnego z żadną religią. Samo wspomnienie tego słowa sprawiało, że „stawałem się najeżony” (Wielka Księga, rozdział 4 „My agnostycy”, str. 48, wydanie 4)
Wyzwania -Dlaczego zostałem agnostykiem?
Gdy byłem dzieckiem, matka umieściła mnie w rodzinie zastępczej. Została zmuszona do takiej decyzji, ponieważ była osobą samotną i musiała pracować. Więcej o swoim dzieciństwie piszę w książce „12 Kroków dla agnostyków”. Moja przybrana matka była zagorzałą katoliczką, często chodzącą do kościoła. Postawiła wiarę w Boga w samym centrum swojego życia. Kochała swojego syna, który w jej opinii nie mógł zrobić nic złego. Dla mnie była zimna i obojętna. Niestety, znęcała się też nade mną fizycznie i emocjonalnie. Ciągle byłem zawstydzany i poniżany. Mówiła, że w życiu niczego nie osiągnę. Mój przybrany brat był za to gwiazdą.
Zanim skończyłem dziewięć lat, nie chciałem mieć nic wspólnego z Bogiem. Gdyby jego zwolennicy mieli być podobni do mojej przybranej matki, to Bóg zdecydowanie nie był dla mnie. Kiedy moja biologiczna matka oddała mnie pod opiekę tej kobiety, uważałem że mnie opuściła. Jako dziecko, nie rozumiałem jej motywów i traktowałem to jako porzucenie. Kiedy trochę podrosłem, zacząłem przenosić to uczucie na Boga. Jeśli moja matka mnie opuściła, to Bóg mnie również opuścił. Gdyby był prawdziwy, nie pozwoliłby na to.
Wyzwania -Katolicka szkoła z internatem.
Kiedy miałam około dziewięciu lub dziesięciu lat, mama zabrała mnie z rodziny zastępczej i umieściła w szkole z internatem dla chłopców. Była to polska, katolicka szkoła prowadzona przez księży. Edukacja religijna, której tu doświadczaliśmy była ekstremalna, podobnie jak obrzędy, których musieliśmy przestrzegać. Msza każdego ranka i błogosławieństwo każdego wieczoru. Trzy razy dziennie przed posiłkami zbieraliśmy się wszyscy w auli i odmawialiśmy modlitwę „Anioł Pański”. Obowiązkowe były także cotygodniowe lekcje katechizmu. Musieliśmy uczęszczać na sesje różańcowe czy drogi krzyżowe. Opuszczanie zajęć nie było tolerowane. Byliśmy bici przez księży, jeśli łamaliśmy te zasady.
Wyzwania -Alkoholizm mojej matki.
W międzyczasie okazało się, że moja mama jest alkoholiczką. Kiedy wracałem do domu na wakacje, bywała zbyt pijana, żeby się ze mną porozumieć. Po tym, gdy zaczęła pić, nasze relacje jeszcze się pogorszyły. Kiedy miałem trzynaście lat, byłem tak pełen wściekłości i bólu, że poszedłem za jej przykładem i też stałem się nałogowym alkoholikiem. Mówią, że alkoholizm to choroba samotności i na pewno tak to było w moim przypadku. Mój ojciec zmarł, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Nie miałem poczucia troski ani opieki ze strony moich rodziców. Jeśli chodzi o Boga, to nie istniał, a religia była kompletnym nonsensem.
Wyzwania -Niemożność przepracowania niektórych Kroków przez osobę niewierzącą.
Byłem świeżo otrzeźwiałym członkiem AA. Sugerowano mi by znaleźć sponsora i przejść przez 12 Kroków. Jednak jak mogłem uwierzyć w siłę większą przedstawioną w drugim Kroku? Krok trzeci wymagał, żebym oddał swoją wolę i życie pod opiekę Boga, w którego nie wierzyłem. Nie wpadłbym na tak śmieszny pomysł.
To co dodatkowo mnie zraziło, był fakt, że Bóg był wymieniony w aż sześciu z dwunastu Kroków. To zdecydowanie nie było dla mnie. Postanowiłam pójść na terapię, aby zmierzyć się traumami dzieciństwa w gabinetach profesjonalistów. Nie byłem w stanie oddać swojej woli i życia programowi, a już na pewno nie żadnemu Bogu!
Wyzwania – Wyzwania -Terapia zamiast programu 12 Kroków.
Przez ponad dekadę chodziłem na mityngi i terapię. Po kilku latach w AA nadal uważałem, że trzeźwość jest dużym wyzwaniem. Przez następne trzynaście lat nie byłem w stanie pozostać trzeźwy. Miałem suche okresy, ale szaleństwo w mojej głowie było zbyt trudne do zniesienia. Mój umysł był tak torturowany bólem i urazą, że byłem skazany na ciągłe sięganie po pierwszego drinka. Po tych latach spędzonych na karuzeli nawrotów, miałem myśli samobójcze. Nie obchodziło mnie już, czy żyję, czy umarłem. Trzeźwość była zbyt bolesna.
Wyzwania – Pierwszy sponsor przyjazny agnostykom.
Po ostatnim nawrocie poprosiłem mężczyznę, Davida B., o sponsorowanie. W desperackiej próbie ocalenia życia poprosiłem go o pomoc. Często wspominam o Davidzie B. w mojej książce „Dwanaście Kroków dla agnostyków”. Był bardzo kolorową postacią. Piszę o nim też na jednym z blogów na mojej stronie internetowej. To co robił nazywam „zdrowymi granicami sponsorowania”. Był twardym sponsorem, ale takiego potrzebowałem w tamtym czasie. Powiedziałem mu, że nie wierzę w Boga. Pomimo tego, że był praktykującym katolikiem, zrobił coś, co moim zdaniem dosłownie uratowało mi życie.
Akronimy dla słowa BÓG: Dobry Porządek, Grupa Pijaków i Dar Desperacji(GOD: Good Orderly Direction, Group Of Drunks and Gift Of Desperation).
Powiedział mi, żebym otworzył książkę znaną jako „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” na stronie 27, rozdział o Kroku drugim. Kazał mi przeczytać, co tam jest napisane. U dołu strony znajduje się następujące stwierdzenie: „Możesz, jeśli chcesz, uczynić AA swoją siłą wyższą”. „Czy jesteś gotowy, aby podążać w dobrym uporządkowanym kierunku”, zapytał? Miałem też coś, co David nazwał „Darem desperacji”. Byłem w takim momencie życia, że gdyby powiedział „skacz”, zapytałbym „jak jest wysoko”?
Wyzwania – Rozwiązania dla alkoholika, agnostyka.
W Kroku trzecim miałem przekazać swoją wolę i życie na rzecz Dobrego Porządku. To było w sugestiach, które dał mi David. Poinformował mnie, że kolejną skuteczną siłą wyższą, na której mogę polegać, jest Grupa Pijaków w AA. Od tego momentu mogłem używać AA jako wyższej mocy. Kontynuując pracę nad Krokami zacząłem formułować własne praktyczne koncepcje mocy większych ode mnie. Dotarło do mnie, że każde sugerowane działanie, o wykonanie którego zostałem poproszony, było nowym pomysłem. Było to całkowicie odwrotne do moich „starych pomysłów” (patrz przypis), które skazały mnie na nawroty. Przyznałam, że nowe pomysły, których uczyłem się od Davida, były zdecydowanie większe ode mnie. Miałem 13 lat dowodów w AA, które pokazały mi, dokąd zaprowadzą mnie „stare pomysły”. Zawiodły one żałośnie w każdej dziedzinie życia. Moje najlepsze myślenie zawsze kończyło się tym, że sięgnąłem po pierwszego drinka. Wszystko, co musiałem zrobić, to nauczyć się korzystać z nowych pomysłów.
Przypis: „Niektórzy z nas próbowali trzymać się starych pomysłów i rezultat był zerowy, dopóki całkowicie z nich nie zrezygnowaliśmy”. (Wielka Księga, rozdział piąty „Jak to działa”, wydanie czwarte)
Kiedy pracowałem z Davidem, zdałem sobie sprawę, że siły większe, które utrzymywały mnie w trzeźwości, to: Grupa AA, Sugestie mojego sponsora, Kroki, Miłość i służba, „Stałe myślenie o innych” (Wielka Księga, rozdział 5).
Wyzwania – Wyższe moce
Te wyższe moce umożliwiły mi zrobienie Kroków, które z kolei pomogły uwolnić się od przeszłości i spowodowały wyzdrowienie, przebaczenie innym i sobie. Wewnętrzna przemiana doprowadziła do duchowego przebudzenia. Nie miało to nic wspólnego z Bogiem. Takie duchowe przebudzenie, które nie jest skoncentrowane na Bogu, jest zresztą obiecane w 12 Kroku, jako rezultat „zrobienia” poprzednich Kroków. Pozostaję otwarty w kwestii Boga i nadal postrzegam siebie jako duchowego poszukiwacza.
Właśnie dzisiaj jestem szczęśliwy i cieszę się swoją trzeźwością. Doświadczyłem potężnego duchowego przebudzenia, które nie wymaga wiary w Boga. Po raz pierwszy w życiu odnalazłem miłość i spokój ducha. Istnieje wiele innych skutecznych sił wyższych do wyboru w ratującej życie społeczności Anonimowych Alkoholików.
Gdy idę na mityng ciągle uczę się czegoś nowego. Jestem bardzo wdzięczny za dar trzeźwości. Moi przyjaciele agnostycy pokazali mi, jak przejść przez kolejne etapy programu jako alkoholik i agnostyk. A ty? Czy masz jakieś pomocne koncepcje sił większych, które pomagają ci być trzeźwym i szczęśliwym człowiekiem?
Andy
Andy jest trzeźwy od 22 lat. Urodził się w Londynie, miał matkę Polkę. Przybyła ona do Wielkiej Brytanii jako uchodźca po drugiej wojnie światowej, ale wkrótce uzyskała obywatelstwo brytyjskie. Po wytrzeźwieniu w AA, Andy cieszył się długą i szczęśliwą karierą na polu opieki społecznej w Londynie. Był pracownikiem socjalnym wspierającym starszych ludzi w ich własnych domach. Wcześnie przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Tajlandii. Podczas wakacyjnego wyjazdu zakochał się w tym kraju, ludziach i kulturze. Od pięciu lat mieszka tam. Nigdy nie poznał swojego taty, który był pisarzem publikowanym w Polsce. Zawsze chciał iść w ślady ojca i pisać. Na emeryturze, ma teraz czas, aby rozwijać tę pasję. Wkrótce opublikuje książkę „Dwanaście Kroków dla Agnostyków – jak uzyskać szczęśliwą trzeźwość bez wiary w Boga”. Więcej informacji o Andym i jego książce można znaleźć na stronie internetowej: AA for Agnostics.