Artykuły

Frank Buchman i Grupa Oksfordzka

Frank Bucman – Założyciel Grupy Oksfordzkiej, ruchu ewangelicznego, a później miejsca narodzin AA, Frank Buchman przyszedł na świat w miasteczku Pennsburg, w Pensylwanii w czerwcu 1878 roku, nieco ponad rok wcześniej niż przyszły współzałożyciel AA, Bob Smith. Ludność Pennsburga stanowili prawie wyłącznie niemieccy imigranci o konserwatywnych poglądach, „gdzie jedynym dopuszczalnym występkiem było objadanie się”. Matka była pobożną luteranką i miała wielkie ambicje związane z synem. Ojciec prowadził najpierw sklep wielobranżowy, a później zajazd kolejowy z restauracją i barem. W Pennsburgu nie było liceum, co skłoniło rodzinę do przeniesienia się do pobliskiego Allentown, które było nieco większe i szybko się rozwijało.

Frank Buchhman poszedł do szkoły średniej w Allentown. Jego ojciec został hurtowym dystrybutorem alkoholu. Był przeciętnym uczniem, jednak dostał się do Muhlenberg College i Mount Airy Seminary i został wyświęcony na pastora luterańskiego w 1902 roku. Był postrzegany jako student ambitny, miał aspiracje dostania się do ważnego kościoła miejskiego. Kiedy zamiast tego zaproponowano mu mało prestiżową posadę pastora w nowej parafii, na prowincji w Overbrook, w której nie było nawet gotowego budynku kościoła, zgodził się, być może po to, by zademonstrować swoją pokorę. „W ciągu trzech lat zbudował kościół i tchnął w niego życie, założył nawet hospicjum dla mężczyzn. Między nim, a zarządem doszło jednak do nieporozumień finansowych i złożył rezygnację ze stanowiska”. (Korzenie Anonimowych Alkoholików, Bill Pittman, s. 114)

Przygnębiony wyruszył na długi urlop za granicę. Pełen urazy z powodu złego traktowania przez biurokratów, przez kilka miesięcy jeździł po Europie na koszt rodziców. Buchmanowie byli sfrustrowani postępowaniem syna, ale ustąpili i zapewnili mu dodatkowe fundusze na wyjazd na konwencję w Keswick w 1908 r.

Narodziny Kroków AA od 4 do 9

Konwencja w Keswick była zgromadzeniem ewangelicznych chrześcijan w Kumbrii w Anglii. W małej, na wpół pustej kaplicy głęboko poruszyło go kazanie Jessie Penn-Lewis. „Pomyślałem o tych mężczyznach w Filadelfii, którzy mnie skrzywdzili. Może i tak było, ale ja tak się wmieszałem w to zło, że nie byłem wcale lepszy. Mogę ci tylko powiedzieć, że siedziałem tam i zdałem sobie sprawę, jak mój grzech, moja duma, mój egoizm i zła wola zasłoniły mi Boga. Byłem centrum własnego życia. To wielkie „ja” musiało zostać przekreślone. Moje urazy do tych ludzi były jak nagrobki w sercu. 

Poprosiłem Boga, aby mnie zmienił, a On powiedział mi, abym wszystko naprawił. Wywołało to wibrujące uczucie, tak jakby wlał się we mnie nowy prąd życia, a potem oszołomienie i poczucie wielkiego wstrząsu duchowego. (Lean, s. 30-31) W listach z przeprosinami do byłych „szefów” Frank wziął na siebie odpowiedzialność za swe zachowanie i żywienie urazy. To przyniosło mu dużą ulgę. Bill Wilson rozwinął proces autoanalizy, rachunku sumienia, wyznania win, zadośćuczynienia i włączył je do Kroków od 4 do 9.

Nieco uspokojony Frank Buchman wrócił do Stanów i został zatrudniony jako rektor Penn State College YMCA. Miał poważne zastrzeżenia do dziwacznych ubiorów, pijaństwa i zabaw na „najbardziej bezbożnym uniwersytecie w kraju”. (Lean, s. 33) Ciężko pracował i choć początkowo był wyśmiewany przez studentów, to w końcu doprowadził do podwojenia liczby słuchaczy i stworzył nowe grupy studiujące Biblię. Obawiał się, że motywacje studentów za Chrystusem były jednak płytkie, bo „spożycie alkoholu prawie nie spadło, a nastroje na uczelni niewiele się zmieniły”. (Lean, s. 35)

Samuel Shoemaker

W kwietniu 1915 Buchman opuścił Penn State College i udał się do Indii, a następnie do Chin. Jego nadzieja na nawrócenie kilku ważnych osobistości, co miało doprowadzić te wielkie narody do chrześcijaństwa, została uznana przez krytyków za naiwną. Druga wyprawa do Chin również była nieudana, „koledzy stali się krytyczni wobec siebie, a wobec niego w szczególności”. (Lean, s. 52) Podczas podróży w 1917 r. Buchman spotkał w Chinach absolwenta Princeton, Sama Shoemakera, który ocenił jego charakter jako gwałtowny i dociekliwy. Później obaj pracowali nad powstaniem Grupy Oksfordzkiej, mieli też niemały wpływ na powstanie Anonimowych Alkoholików.

Wyjazdy do Azji zakończyły się ostatecznie fiaskiem, ale „będąc w Chinach pewnego dnia zauważył, że poznanie własnych wad i błędów oraz wyznanie ich, jest ważnym elementem pomagania innym”. (Lean, s. 63) Wrócił do Stanów, gdzie podjął pracę w Seminarium Teologicznym w Hartford, które wspierało finansowo jego wyprawy na Wschód.

Tymczasem Shoemaker przez kolejnych dwadzieścia lat pracował z Buchmanem jako szef amerykańskiego oddziału Grupy Oksfordzkiej. Był pastorem episkopalnym w Misji Kalwaryjskiej w Nowym Jorku, gdzie zachęcony przez Ebby’ego Thachera Bill Wilson, po wyjściu ze szpitala Townsa, „wciąż roztrzęsiony, odwiedził go i podjął decyzję, aby stać się aktywnym w pracy misyjnej i sprobować sprowadzić tam innych alkoholików”. (Rozwój Anonimowych Alkoholików, Jim Burwell).

Buchman i jego konflikty

W całej karierze Buchmana „konflikty z władzami instytucjonalnymi były przyczyną jego odejścia”. W 1921 roku ta historia tarć osiągnęła punkt kulminacyjny i stała się powodem decyzji o odejściu z kościoła i stworzeniu własnej organizacji, która, jak obiecał, będzie „głosem protestu przeciwko zorganizowanej i pozbawionej ducha pracy chrześcijańskiej, religii opartej na doktrynach i instytucjach”. (Bill W., Język Serca, s. 71)

Działania F. Buchmana były finansowane przez bogatych „sponsorów”. Koncentrował się na tzw. chorobie duszy. Postrzegał współczesną gloryfikację tego, co fizyczne i materialne, jako rodzaj upodlonego mamonizmu; obejmowało to zachowania seksualne, rozrzutność, próżność, zazdrość, obżarstwo i oczywiście nadmierne picie. Temat antymaterializmu pasuje do późniejszych idei Billa Wilsona o „samonapędzaniu się w dążeniu do zostania człowiekiem numer jeden, który sam siebie stworzył”. Buchman dużo podróżował. Jego prawa ręka, Shoemaker, nadzorował organizację w Stanach Zjednoczonych.

Organizowane przez Buchmana spotkania, początkowo w Cambridge w koledżu Corpus Christi, w Anglii stały się tak popularne, że w 1928 roku grupa przeniosła się do sali balowej hotelu Randolph, a następnie do biblioteki Kościoła Uniwersytetu w Oksford, St. Mary’s. Ruch zyskał swoją nazwę, gdy sześciu studentów z Oksfordu będących na misji w Afryce Południowej zostało przez prasę nazwanych „Grupą Oksfordzką”.

Russel „Bud” Firestone i dr Bob

Kilka lat później Grupa Oksfordzka pomogła Russellowi „Budowi” Firestone’owi „zwrócić się do Boga” i pokonać poważny problem z piciem. Ojciec Buda, Harvey, miał 4 rzeczy, które lubili: bogactwo, sławę, hojność i wdzięczność. Magnat branży oponiarskiej, w uznaniu ich zasług, zorganizował w 1933 r. galę dobroczynną, która przysporzyła im popularności w mieście. To przygotowało grunt pod historyczne, pierwsze spotkanie Billa Wilsona i dr Boba Smitha w maju 1935 r. w Akron.

Trzeba wspomnieć, że mniej więcej w tym czasie Frank Buchman miał na myśli jeszcze jednego, słynnego kandydata do nawrócenia religijnego – Adolfa Hitlera. Podjął co najmniej dwie próby, w 1932 i 1933 r., uzyskania audiencji u niemieckiego przywódcy. Optymistycznie zakładał, że Führera można doprowadzić do „decyzji za Chrystusem”, miliony pójdą za nim i świat się zmieni. Krytycy Buchmana, wśród nich jego dawni koledzy, uznali te działania za przejaw megalomanii. Nie bez podstaw.

Reinhold Niebuhr – autor Modlitwy o Pogodę Ducha – znany krytyk Buchmana i Grupy Oksfordzkiej, pisał: „Widzimy, jak bardzo naiwny jest ten ruch w swoich wysiłkach na rzecz ratowania świata. Gdyby poprzestali tylko na zalecaniu pokuty cudzołożnikom i pijakom, można by to uznać i uszanować jako religijną metodę odnowy, polegającą ba skonfrontowaniu grzesznika z Bogiem, ale kiedy biegnie się do… Hitlera lub innej władzy, zawsze z ideą, że jesteśmy o krok od uratowania świata, poprzez nawrócenie i oddanie tych ludzi pod boską kuratelę, trudno jest nie czuć zażenowania z powodu tej niebezpiecznej dziecinady”.

Nawrócenie

Niemniej jednak nawrócenie R. Firestone’a odbiło się szerokim echem w Akron, a grupa zwróciła na siebie uwagę Anne Smith, zdesperowanej żony ciągle pijanego i będącego w coraz gorszym stanie lekarza, dr Boba. Początkowo jedynie próbując ją udobruchać, dr Bob zaczął uczęszczać na chrześcijańskie zgromadzenia, pamiętając oczywiście obowiązkowe i nieprzyjemne pobyty w kościele w czasach dzieciństwa. Mimo początkowej niechęci, ci ludzie w pewien sposób go intrygowali, „sprawiali wrażenie opanowania, zdrowia i szczęścia. Rozmawiali bez zakłopotania, czego ja nie potrafiłem robić, wydawali się bardziej swobodni przy każdej okazji… Ja natomiast byłem skrępowany, niespokojny i nieszczęśliwy, a moje zdrowie – na skraju załamania. Poświęciłem tej sprawie dużo czasu przez następne dwa i pół roku, ale mimo to wciąż byłem spięty. Moja żona bardzo się tym zainteresowała i choć to jej zainteresowanie podtrzymało moje, to nigdy nie myślałem, że może to być odpowiedź na mój problem z alkoholem”. (Koszmar dr Boba, str. 178)

Frank BuchmanPraktyki Grupy Oxfordzkiej

„Grupa Oksfordzka jest chrześcijańską rewolucją mającą na celu przekształcenie świata”. Księga przemówień jej założyciela, Franka Nathaniela Buchmana z 1947 roku. Grupa Oksfordzka była „bezwyznaniową wspólnotą chrześcijańską poświęconą zmienianiu świata poprzez zmianę życia poszczególnych ludzi”. (Travis, s. 30) Głęboko wpłynęli na AA i nasze 12 Kroków, ale twierdzenie, że Grupa Oksfordzka miała program 6 Kroków, jest błędne. Nie mieli Kroków.

Kierowali się Czterema Absolutami: Uczciwością, bezinteresownością, czystością i miłością. Każde zachowanie można było ocenić po tym, w jakim stopniu przestrzegało się tych zasad.

Postępowali też zgodnie z regułą 5C, były to: uznanie własnych win, wyznanie ich, skrucha, nawrócenie, kontynuacja. (and. Conviction, Confession, Contrition, Conversion, Continuance). Wiele z tych rzeczy trwało później latami jako praktyki AA, zwłaszcza w stanie Ohio.

Frank BuchmanPięć procedur

to kolejny oksfordzki plan działania: poddaj się Bogu, słuchaj wskazówek Boga, sprawdzaj wskazówki, zadośćuczyniaj, dziel się – dawaj świadectwo.

est całkiem oczywiste, że większość tego, co jest w naszych 12 Krokach, było tam wcześniej. „Dwie inne praktyki AA, których ślad widzimy w tym ruchu, polegały na naleganiu, aby członkowie, zwłaszcza założyciel – nigdy nie otrzymywali pieniędzy za „operację na duszy” i pomaganie innym ludziom w przemianie ich życia oraz nacisk na konieczność osobistej pracy z innymi”. (E. Kurtz, Nie-Bóg, s. 49)

Grupa Oksfordzka działała również w oparciu o sześć podstawowych założeń: ludzie są grzesznikami-można ich zmienić, spowiedź jest koniecznym warunkiem przemiany, przemieniona dusza ma bezpośredni dostęp do Boga, nadszedł „Wiek Cudów”, ci, którzy zostali przemienieni, muszą zmieniać innych”. (Nie-Bóg, s. 49)

Frank BuchmanPozytywy i negatywy Grup Oxfordzkich

Alkoholicy wykorzystali niektóre metody GO do rozwiązywania własnych, specyficznych problemów. W tym tego bardzo istotnego: „Przyznaliśmy, że zostaliśmy pokonani, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu”. Mimo to AA odłączyło się od Grup Oksfordzkich. W Nowym Jorku w 1937, w Cleveland w maju 1939 i bardzo niechętnie w Akron, dopiero pod koniec 1939 roku.

Najlepszą analizę pozytywów i negatywów relacji GO/AA można znaleźć w świetnej historii AA Erniego Kurtza Not-God: A History of Anonymous Alkoholics. (Hazelden, 1979). Ważne powody separacji były takie, że AA usilnie starali się unikać: absolutów, agresywnej ewangelizacji, naruszania anonimowości i zniechęcania kogokolwiek, kto mógłby potrzebować programu.

Chyba jednak najważniejszym powodem rozstania była wizja przyszłości AA samego Billa Wilsona. Być może w historii ludzkości nikt inny nie rozumiał lepiej alkoholików niż nasz założyciel. Najwcześniejsze lata przekonały go, że dla AA przywiązanie do religii byłoby błędem. Nieoczekiwanym sprzymierzeńcem Billa w kwestii oddzielenia AA od protestantów z Grupy Oksfordzkiej był Clarence Snyder. Obawiał się on, że wielu katolików z Cleveland nie będzie mogło znaleźć trzeźwości w grupie o protestanckich powiązaniach. W naszych czasach trudno sobie nawet wyobrazić, jaką władzę sprawowała nad ludźmi religia w latach 30-tych XX wieku. A młodzi ludzie nie będą w stanie zrozumieć niegdyś nieprzekraczalnej przepaści dzielącej dwie grupy chrześcijan: protestantów i katolików.

Frank BuchmanDług wdzięczności

Jest całkiem jasne, że mamy u tych ludzi wielki dług wdzięczności. Wgląd w siebie, uznanie wad charakteru, zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy, praca z innymi, medytacje, dążenie do zmiany osobowości, to żywe i dobre praktyki w AA. Lubili, tak jak później AA, używać sloganów: „Studiuj ludzi, nie książki”, „Przekazuj informacje, a nie poglądy”. W szczytowym okresie tuż przed II wojną światową grupa liczyła 50 tys. członków. Jednak Buchman popełnił poważny błąd popierając Hitlera i wygłaszając w wywiadzie prasowym pewne kwestie, które zostały uznane za pro-nazistowskie. To, że AA zdystansowało się od oksfordzkich korzeni, miało wiele wspólnego z negatywnym rozgłosem, jaki przywiązał się wtedy do grupy. Alkoholicy mieli swoje własne problemy z PR-em, którymi musieli się zająć.

W 1938 roku nazwa Grupa Oksfordzka została przemianowana na „Moralne Przezbrojenie”. Organizacja działa do dziś jako „Inicjatywy Zmian”, ale jej okres świetności już dawno minął. W 1978 roku zorganizowano obchody setnych urodzin założyciela Franka Buchmana, który zmarł 7 sierpnia 1961 roku.

Według Mela B., biografa Billa W., „jubileusz przyciągnął wiele wybitnych postaci, które skorzystały z prac F. Buchmana. Ale zaproszenie wystosowane do Anonimowych Alkoholików – być może największego beneficjenta ze wszystkich – zostało uprzejmie odrzucone… Były dwa powody: (1) zasada anonimowości wykluczała kogokolwiek przemawiającego w imieniu AA i (2) Bob P. (wtedy był dyrektorem GSO). Ujął to następująco: „Myślę, że niektórzy z naszych członków powiedzieliby – czy po to wyszliśmy ze wspólnego łóżka z nimi, by teraz do niego wracać?”. Dobre pytanie.

Być może jeszcze lepszym (choć pewnie trudniejszym) pytaniem na dziś jest: Czy mimo decyzji o rozstaniu z tymi ludźmi, nasi pionierzy nie zapożyczyli od nich i włączyli do programu AA zbyt wiele? Bob K.

Komentarz

Niektórzy mówią: „Wróć, kup pierwsze wydanie Wielkiej Księgi i przeczytaj tam zamieszczone historie osobiste. Zobaczysz jak to zadziałało, naprawdę zadziałało!” Mój problem z Wielką Księgą polega na tym, że AA postrzega ją jako pozycję nietykalną. Niemal świętą. Bill W., kiedy ją pisał był trzeźwy zaledwie kilka lat. Dzisiaj nie bardzo byśmy wierzyli komuś z tak krótkim stażem trzeźwości, publikującemu taką książkę. Wiemy ponadto, że wiele osób, których historie osobiste znalazły się w pierwszym wydaniu WK, nie zachowało trzeźwości. Sześć z nich popełniło samobójstwo, jedna jeszcze przed opublikowaniem książki. W Nowym Jorku, w momencie jej wydania, było tylko osiem osób, trzeźwych dłużej niż sześć miesięcy. Zachowaj mnie Panie mnie w towarzystwie tych, którzy szukają prawdy i chroń przed tymi, którzy twierdzą, że ją znaleźli”.

Frank Buchman – tłumaczenie za zgodą AA Agnostica. Niektóre podtytuły pochodzą od redakcji. Zdjęcia pochodzą z artykułu.