Przyjaciel Jima B
Przyjaciel Jima B. Pewnego dnia przyjaciel zaproponował, że zabierze mnie na mityng AA. Zgodziłem się, prawdopodobnie dlatego, że byłem pijany. Ze spotkania pamiętam tylko to, że ludzie mówili mi, żebym prosił Boga o pomoc, bym nie pił jednego dnia i wracał do AA.
Przyjaciel Jima B. Nie miałem kłopotu z zaakceptowaniem faktu, że jestem alkoholikiem, ale miałem duży problem z tym co sugerował mój sponsor i AA. Mówili, że Wyzdrowienie jest zależne od ingerencji Boga. Mimo religijnego wychowania, nigdy nie czułem osobistego związku z żadnym Bogiem ani nadprzyrodzoną siłą wyższą, która rzekomo kieruje moim życiem. Nie wierzę w niebo i piekło, a śmierć uważam za akt ostateczny. Rządzące światem prawa natury i zbiegi okoliczności nie zostały zaaranżowane przez Boga. Nawet w głębokim bólu nigdy nie wołałem „Boże pomóż mi”. Nie mam pojęcia, czy istnieje Bóg, czy nie, i tak naprawdę mnie to nie obchodzi. Jestem agnostykiem, a może nawet, w głębi serca, ateistą.
Wielokrotnie jednak dostawałem dowody na to, że moja własna siła woli nie jest w stanie mi pomóc. Potrzebowałem znaleźć coś, co pozwoliłoby mi uzyskać i zachować trzeźwość. Bezsilność wobec alkoholu, to był mój problem. Wtedy odkryłem to, co stało się dla mnie najważniejszym stwierdzeniem w AA, zdanie „Bóg, jakkolwiek go pojmujemy”. Słowa te zostały dodane do Kroków w wyniku pracy Jima B., jednego z pierwszych ateistów w AA. To one uratowały moje życie, pozwoliły mi zwrócić się o pomoc do duchowej mocy wedle własnego zrozumienia. Nie musiałem już polegać na religijnej sile, w którą wierzą inni ludzie.
Bóg jakkolwiek go rozumiem…
W rozdziale „Praca z innymi” Bill mówi: „Jeśli człowiek jest agnostykiem lub ateistą, powiedz mu, że nie musi zgadzać się z twoją koncepcją Boga. Może wybrać dowolną inną, jeśli tylko ma to dla niego sens. Najważniejsze, żeby był gotów uwierzyć w moc większą niż on sam i żyć według zasad duchowych”. (BB, s. 93)
Moim obowiązkiem jest nieść posłanie nadziei i wyzdrowienia innemu alkoholikowi, który nadal cierpi. Aby być skutecznym, muszę odłożyć na bok osobistą frustrację, że Wielka Księga (mimo wspomnianych wtrąceń „… jakkolwiek go pojmujemy”) niezbyt subtelnie twierdzi, że jedyną Siłą Wyższą dostępną dla alkoholików jest tradycyjny chrześcijański Bóg. Nie jest to do szczególnie zaskakujące, biorąc pod uwagę wpływ protestanckich Grup Oksfordzkich na wczesny rozwój AA.
Wyciągnąłem więc długopis i kartkę papieru i zapisałem, jak wygląda „Bóg jakkolwiek go rozumiem”. W żaden sposób nie przypominał on Boga z czasów mojego dzieciństwa, ale była to moc, do której można się zwrócić po siłę, wskazówki i przewodnictwo, każdego dnia. Ale czym konkretnie mógłbym zastąpić Boga? Czy mogłaby to np. być gotowość, uczciwość, otwartość umysłu, grupa pijaków, grupa AA, sponsor, Konfucjusz, Budda, Wielki Duch, kosmos, natura, miłość, współczucie, służba?
Moc i sposób życia
Potrzebowałem w życiu jakiejś mocy, dzięki której mógłbym nie tylko zachować trzeźwość, ale także znaleźć nowy sposób życia. Nie mogłem całkowicie polegać na własnej woli i samodzielności, ponieważ to podejście mnie zawiodło. Musiałem znaleźć inną siłę według mego zrozumienia, dzięki której mógłbym żyć. Ta moc miała być moja i tylko moja. Nie chciałem już więcej czuć się zażenowany, słysząc o Sile Wyższej, w którą nie wierzę, o której dyskutowano na mityngach AA.
Moc, z której dziś korzystam, pochodzi z głębi mnie, czuję ją, gdy patrzę na gwiazdy i zdaję sobie sprawę, że w jakiś sposób wszyscy we wszechświecie jesteśmy jakoś połączeni.
Nie łączy nas żadna wyimaginowana boska czy niebiańska ręka. To raczej zbiorowa, ludzka siła Miłości, Dobroci i Współczucia. W kategoriach AA te duchowe wartości są „Bogiem według mojego zrozumienia”. Nie jest to siła stworzona prze mnie, ona po prostu istnieje, tak jak ja istnieję. Zwracam się do niej, by poczuć nadzieję i ukierunkowanie w życiu. Czuję ją najbardziej wtedy, kiedy jestem na mityngu AA lub pracuję jeden na jeden z alkoholikiem. Szczególnie lubię sponsorować tych zmagających się z kwestią Siły Wyższej. Mogę podzielić się z nimi swoją historią, być dowodem na to, że każdy może być trzeźwy, także ci, którzy mają problem z religią, Bogiem czy wąsko rozumianą duchowością.
Dziś jestem wdzięczny, Billowi W., że stworzył AA, ale jeszcze bardziej jego kolegom: Jimowi B., Hankowi P. (pierwszym ateistom i agnostykom w AA) i innym, którzy zapewnili, że AA może pomagać nie tylko ludziom wierzącym, ale także ateistom, takim jak ja. Z pewnością trzeba robić więcej, by dalej „poszerzać wejście” do Wspólnoty, ale to już historia na inny dzień.
Tłumaczenie tekstu Przyjaciel Johna B. za zgodą administratora portalu AA Agnostica