Historie

Nie Szukam Zapomnienia (już)

Nie Szukam ZapomnieniaZacząłem pić w wieku 15 lat w liceum i od razu tak, żeby się upić. Robiłem to przez 37 lat. Taki był mój układ z losem – dopóki mogłem pić kiedy chciałem, radziłem sobie z życiem, dawałem radę. Najpierw szukałem nirwany, potem wygodnego odrętwienia, na końcu już tylko zapomnienia.

Nie szukam zapomnienia – Moi rodzice nie byli pijakami. Prawie wcale nie pili. Byli za to ludźmi bardzo surowymi i religijnymi, w ten sposób wychowali swoje sześcioro dzieci. Stosowali kary cielesne i dyscyplinę, gdy byliśmy młodzi. Ale miałem stabilny dom, wystarczającą ilość jedzenia, ubrań itp. Otrzymałem także przyzwoite wykształcenie. Jestem im za to wdzięczny.

Kiedy byłem nastolatkiem, zmagałem się z poczuciem winy, wstydu, strachu, niższości i tłumionym gniewem. Mialem kilku przyjaciół, zaczęliśmy razem pić w weekendowe wieczory. A później brać inne substancje odurzające. Zostałem też agnostykiem. W liceum byłem nieśmiałym kujonem, na studiach podobnie. Jednak spragniony wiedzy, zdobyłem dwa tytuły licencjata w ciągu 10 lat.

Przez około 12 lat udało mi się ograniczyć picie głównie do imprez weekendowych, aż do rozstania z dziewczyną, potem piłem częściej. Miałem niezłą pracę, która wiązała się z podróżami i pozwalała mi pić w tygodniu. Wiedziałem, że potrzebuję kasy, żeby pić, a ponieważ musiałem pić, musiałem pracować. Przez wiele lat ten cykl jakoś się kręcił.

Więcej i więcej

Jednak z czasem, po rozstaniach z kolejnymi dziewczynami, zacząłem pić coraz więcej i zaczęły się problemy z utrzymaniem kontroli. Mimo to, jakoś udało mi się dokończyć studia i zdobyć kilka certyfikatów zawodowych. Podejmowałem samodzielne próby niepicia. Raz, po około półtora roku trzeźwości, sięgnąłem po kieliszek i popadłem w okropny, trzyletni, pijacki ciąg.

Byłem skrytym, samotnym pijakiem, większość przyjaciół odeszła. Nigdy nie miałem własnej rodziny, alkohol stał się moją kochanką i pierwszym wyborem. Picie zaczęło wpływać negatywnie na pracę. W ostatniej fazie pilem do utraty przytomności, urywał mi się film, budziłem się we własnych wymiocinach. Tak źle wcześniej nie było. Rozpaczliwie szukałem zapomnienia.

Nie szukam zapomnienia – droga bez powrotu

Wreszcie, po ponad 30 latach picia nadszedł moment jasności, mgła nieco opadła. Znak „Droga bez powrotu” zaczął migać, wiedziałem, że muszę podjąć jakąś decyzję. Albo kontynuować spiralę upadku, albo coś zmienić. Nie mogłem żyć bez alkoholu, ale zdałem sobie sprawę, że z alkoholem też już nie. Mój zakład pracy miał Program Pomocy dla Pracowników, zadzwoniłem do nich rano, po ostatnim pijackim ciągu.

Powiedziałem, że jestem w depresji i szukam pomocy (nie wspominając o myślach samobójczych), a oni umówili mnie z terapeutą. Poszedłem następnego dnia, wizyta okazała się bardzo pomocnym początkiem drogi. Starałem się być szczery, a on polecił mi pójście do AA. Następnego dnia, w środę, byłem już na pierwszym mityngu.

Od początku wiedziałem, że rozmowa z terapeutą raz w tygodniu i czytanie książek to za mało. Potrzebowałem dużo bardziej aktywnego zestawu narzędzi, przede wszystkim musiałem wyjść ze swoim problemem poza siebie, być w otoczeniu innych osób, które miały podobnie i znalazły rozwiązanie. Każdego wieczoru, jadąc po pracy do domu, mogłem znaleźć mityng AA, a w weekendy chodziłem tam rano i po południu. 

Odbyłem ponad 90 mityngów w 90 dni. Rozpaczliwie potrzebowałem tych spotkań, nadziei i zachęty, które tam znajdowałem. Musiałem zobaczyć, że są inni ludzie, którzy mieli problemy z życiem, z alkoholem i ze sobą, tak jak ja, ale znaleźli sposób, by nie pić i żyć na swoich warunkach.

Jeden dzień na raz

„Jeden dzień na raz”, to hasło naprawdę do mnie trafiło. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że będę musiał odstawić alkohol na zawsze, nie miałem nawet pojęcia, czy wytrzymam tydzień. To było bez sensu. Ale może mógłbym wytrwać jeden dzień, po prostu nie pić dzisiaj, jeden dzień na raz, i tak każdego dnia? To mi się udało i nadal, od tamtej pory, tak robię. Nie składałem przysięgi, że nie będę pił nigdy. Staram się tego nie robić tylko jeden dzień na raz.

Nie utożsamiam się z żadną religią, uwagi o Bogu w AA ignoruję. Jestem bardziej ateistą niż agnostykiem. A w co wierzę? Wierzę w siebie i w innych ludzi, we Wspólnotę, a także w takie rzeczy jak sprawiedliwość, prawda, wolność, równość, uczciwość, natura, nauka i cud życia.

Byłem zbyt słaby psychicznie, aby wytrzeźwieć, potrzebowałem wsparcia emocjonalnego i przyjaźni z ludźmi, którzy już to zrobili. Znalazłem agnostycznego sponsora i pracowałem nad świecką wersją 12 Kroków AA. To odciągnęło moje myśli od picia.

Nie szukam zapomnienia – samotnik w AA

Jak niemal każdy człowiek nadal potrzebuję dobrych relacji z innymi ludźmi i chociaż jestem samotnikiem, znalazłem część tego w AA. Odkryłem również, że pomagając ludziom, tak jak inni pomogli mnie, czuję się lepiej i znajduję swój sposób na życie.

Nie chcę wrócić do tych samotnych, pustych dni rozpaczy i beznadziei, a bycie we wspólnocie osób podobnych do mnie, jest na to najlepszym sposobem. Wkrótce będę obchodził 18 rocznicę trzeźwości. Od trzech lat, po 35 latach pracy jako inżynier, jestem na emeryturze. Dobrze się czuję, czekam z radością na następny dzień. Dbam o siebie, o relacje, pomagam, dobrze śpię, zdrowo się odżywiam, zachowuję aktywność i angażuję się. Będę tańczyć każdego dnia, aż do końca!

Ron W.

o Autorze…

Ron W. wypił ostatniego drinka 30 września 2006 r. Przyszedł do AA za radą terapeuty. Używał wielu różnych idei jako swojej siły wyższej, ponieważ gdy dołączył do AA zdał sobie sprawę, że jest agnostykiem, a właściwie ateistą. Wiele mityngów w południowej Kalifornii jest tolerancyjnych wobec różnych wersji wyższej mocy, mimo korzystania z Wielkiej Księgi i Dwunastu Kroków. Jest im za to wdzięczny. Podczas pandemii Covid znalazł sporo świeckich spotkań online, co było powiewem świeżego powietrza. Lubi podróże. Dziś jest zadowolonym z życia emerytem.

Jeden z komentarzy pod artykułem

To ciekawa, dobrze opowiedziana, historia. Po raz kolejny zrozumiałem jasny przekaz, że chociaż mamy wspólne cechy, nie jesteśmy tacy sami. Niektórzy odnoszą sukcesy w karierze, podczas gdy inni są od samego początku dysfunkcyjni społecznie. Bez względu na szczegóły, finalnie zawsze jest gorzej. Próby kontrolowania picia zawodzą, a drogi powrotnej nie ma. Nigdy nie zaszkodzi sobie o tym przypomnieć”. Bob K.

Już nie szukam zapomnienia – tłumaczenie za zgodą AA Agnostica; podtytuły pochodzą od redakcji.